Zaskakująco mało czasu zajął mi powrót do normalności. Już
następnego dnia gorączkowo przeszukiwałam kąty mojego salonu w poszukiwaniu
komórki, którą wczoraj rzuciłam jak najdalej pod wpływem emocji. Znalazłam
telefon i pośpiechu wyszłam z mieszkania, modląc się jednocześnie w głębi
duszy, żeby nie spotkać na schodach Marka. Nie chodziło o to, że bałam się
spotkać go po naszej wczorajszej rozmowie.
Ja po prostu najzwyczajniej w świecie nie miałam ochoty rozmawiać na ten
temat. Od kiedy wczoraj rzuciłam się na łóżko, w ogóle nie myślałam o tej
sprawie, być może tylko dlatego teraz byłam już w drodze do pracy zamiast leżeć
i płakać w poduszkę. Nie, nie postanowiłam wziąć spraw w swoje ręce. Zbyt długo
znałam sama siebie, żeby wiedzieć, jak to by się skończyło.
Pomyślałam po prostu, że nie ma najmniejszego sensu w
dogłębnej analizie zachowania facetów pojawiających się w moim życiu. Pewna byłam natomiast tego, że oboje nie
zasługują na moją większą uwagę. Z takim właśnie postanowieniem weszłam do
budynku, który od jakiegoś czasu formalnie zwany był moim miejscem pracy. W
praktyce natomiast, gmach telewizji, miejsce w którym moje marzenia mają się
spełniać stawał się codziennie źródłem moich wewnętrznych cierpień. To tu,
zamiast w pocie czoła przygotowywać ambitne projekty ja toczyłam wewnętrzną
walkę z samą sobą.
Weszłam do środka z głębokim westchnięciem i od razu udałam
się do swojego gabinetu. Który oczywiście dzieliłam razem z Mattem, co wcale
nie sprawiało, że pracowało mi się lepiej.
-Dzień dobry. -Matt nawet nie oderwał wzroku od ekranu
komputera, najwyraźniej był bardo zajęty jakiś nowym projektem a ja mu
cholernie zazdrościłam. Ostatnio w mojej głowie nie było żadnych porywających
pomysłów, które mogłabym przelać na program.
-Cześć. Piszesz coś ciekawego? –usiadłam do swojego
komputera z mocnym postanowieniem wzięcia z niego przykładu. Nie tylko w
sprawach pracy. Tak jak on, skutecznie udawał, że wczoraj nic się nie wydarzyło tak samo ja postanowiłam
nie roztrząsać tego tematu.
-Najwyższa pora. Od dłuższego
czasu mam jakiś zastój, a chciałbym się w końcu pochwalić czymś przed
rodzicami. Przyjeżdżają w odwiedziny. –nie byłam pewna, czy w stosunku do Matta
można było w ogóle mówić o żywieniu i okazywaniu jakichkolwiek uczyć, ale chyba
właśnie na wspomnienie odwiedzin rodziców chłopak wyraźnie stracił humor. Wiem,
że to wredne ale ja automatycznie humor w tej chwili odzyskałam. To nie tak, że
cieszę się z jego nieszczęścia. Po prostu miło jest wiedzieć, że ma on w sobie
jeszcze coś z człowieka.
-Czemu tak się tym przejmujesz, Matt? – zaśmiałam się
mimowolnie spoglądając na niego zza ekranu komputera.
-Czemu tak Cię to bawi, Kate? – Matt odpowiedział mi tym
samym spojrzeniem. I uśmiechem. Ja nadal wiernie trwałam w moim przekonaniu, o
nieistotnym analizowaniu jego zachowania.
-Nie bawi mnie to. Po prostu… -już miałam wygłosić wykład o
genezie mojego dobrego humoru, kiedy Spencer wbiegł do pomieszczenia. Oboje
momentalnie odwróciliśmy wzrok w jego stronę .
-Słuchajcie, jakaś grupa niezrównoważonych feministek
wszczęła protest pod centrum handlowym. Chodzi im o to, że na plakatach
reklamujących ciuchy i bieliznę prezentuje się wychudzone manekiny a nie
prawdziwe kobiety. Ogólnie rozgrywa się tam teraz niezły cyrk i potrzebujemy
reportażu z tamtego miejsca. Nasz kamerzysta jest już na miejscu, pamiętajcie,
żeby zrobić to w niekonwencjonalny i oryginalny sposób. Unikajcie oklepanych
wniosków na które na pewno wpadły już wszystkie konkurencyjne staje. –Spencer rzucił w kierunku Matta kluczyki od
służbowego samochodu i jeszcze raz spojrzał na nas z wyraźnym podekscytowaniem
w oczach. –Powierzam wam to zadanie, bo nasi stali reporterzy do zadań
specjalnych są na rozjazdach a wy ostatnio nie przedstawiliście mi żadnych
nowych pomysłów, więc pomyślałem, że potrzebujecie jakiegoś kopa. Powodzenia
dzieciaki.
Kiedy nasz szef opuścił pomieszczeniu spojrzeliśmy na siebie
i parsknęliśmy śmiechem podnosząc się z miejsc.
-Głupie baby. Czepiają się lasek z plakatów bo same tak nie
wyglądają… Jak im się nudzi, niech wracają do kuchni. –spojrzałam na Matta z
oburzeniem. Dopiero co odkryłam, że ma w sobie jakieś ludzkie odruchy a teraz
prezentuje przede mną takie stanowisko.
-Matt, jesteś kretynem. Te kobiety mają racje. Ty wiesz ile
młodych dziewczyn popada w kompleksy obserwując to, co dzieje się w dzisiejszym świecie?
-Oszczędź sobie te moralizatorskie wykłady. Czekam w
samochodzie.
Wyszedł. Wyprowadził mnie z równowagi i wyszedł podrzucając
wesoło kluczyki od firmowego samochodu. Albo mojemu koledze uderzyła sodówa do
głowy, bo właśnie miał prowadzić samochód z logiem naszej telewizji, albo był
kretynem. Osobiście obstawiałam, po raz kolejny zresztą, że był jednak tym
kretynem za jakiego coraz częściej go uważałam. Chwyciłam torebkę i wyszłam z
budynku udając się na parking, gdzie czekał na mnie Matt, cieszący się jak
głupek do wnętrza samochodu.
-Faceci, jesteście tacy dziecinni… To tylko samochód. Jeden
z wielu. –wzruszyłam ramieniem i wsiadłam na miejsce pasażera zapinając pas. Po
chwili Matt zrobił to samo i ruszył przed siebie z tym swoim głupkowatym wyrazem
twarzy.
-Wiesz co, ty w ogóle nie masz pojęcia o prawdziwym życiu.
To jest samochód, który nie każdy może prowadzić. Poza tym spójrz na niego…
Prosto spod igły. Co jak co, ale Spencer nie oszczędza na marce.
-Tak, tak… Skupmy się. To jest bardzo ciekawy temat i musimy
tylko ugryźć z odpowiedniej strony. Te kobiety poruszają bardzo ważny temat dla
młodych dziewczyn. Połowa z nich się do tego może nie przyznawać, ale wiele z
nich ma z tego powodu ogromne problemy. Właśnie przez ten współczesny wizerunek
kobiecego ideału piękna. Bardzo skrzywionego moim zdaniem. –przeglądałam gorączkowo
kartki ze wskazówkami, jakie dostaliśmy od Spencera i wygłaszałam mój monolog w
kierunku Matta, który pogłośnił radio.
-Wrzuć na luz, Kate. Laski ewidentnie przesadzają, ja nie
widzę żadnego problemu.
-Nie widzisz, bo nie jesteś młodą dziewczyną, którą oceniają
wszyscy napotkani faceci. I co gorsze, robią to właśnie przez pryzmat tej
wyretuszowanej modelki.
-Ale jestem facetem lubię sobie czasami oglądając telewizję
czy chodząc po centrum handlowym popatrzeć na ładne ciało z reklamy.
-Nie wolisz czegoś prawdziwego, skoro wszyscy zdajemy sobie
sprawę, że dziewczyny z bilbordów nie mają żadnego odzwierciedlenia w realnym
świecie?
Matt spojrzał na mnie unosząc brew ku górze. Znałam ten
wzrok i ten uśmiech. Poczułam jak moje policzki oblewają się niekontrolowanym
rumieńcem.
-Czy to była propozycja?
-Nie! Ja po prostu usiłuję Ci udowodnić, że nie masz
dziewczyny, bo przywykłeś do tych wyidealizowanych ciał z reklamówek! Matt,
kobiety tak nie wyglądają!
-Wiem. W takim razie skoro już dokonałaś takiej
psychoanalizy mojej osobowości, może powiesz mi dlaczego ty jesteś sama?
Zbił mnie z tropu tym pytaniem. Przecież jeszcze wczoraj sam
wyraźnie dał mi do zrozumienia, co jest nie tak w moim zachowaniu. Wzruszyłam
ramieniem.
-Długa historia.
-Co powiesz na kawę po pracy?
-Chętnie
***
Reportaż nie zajął nam dużo czasu, być może dlatego, że
temat bardzo mi się podobał. Interesował mnie ten problem, więc cała akcja
wyszła dosyć naturalnie. Byłam naprawdę zadowolona, dlatego kiedy siedzieliśmy
z Mattem na obiecanej kawie w mojej ulubionej kawiarni na starym mieście
uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zaczynałam wierzyć, że w końcu na moim niebie
zaczyna pojawiać się to wyczekiwane słońce. Być może dlatego, że przestałam w
końcu zadręczać się myśleniem o tym jak zdobyć serce Matta, co zrobić z
zauroczym we mnie Markiem, i jak odegrać się na Tomie, mojej pierwszej miłości
przez którą teraz popełniałam te wszystkie głupoty chcąc za wszelką cenę odpłacić
mu za zdradę, chciałam żeby żałował tej straty a tymczasem nie mogłam znaleźć
sobie faceta, który po części pomoże mi w spełnieniu tego planu.
-Czemu się tak cieszysz? – z letargu wyrwał mnie głos mojego
towarzysza, o którego obecności prawie zapomniałam.
-Bo odwaliliśmy kawał dobrej roboty. Myślę, że Spencer
będzie z nas zadowolony.
-Racja. Może częściej da mi pojeździć tym cudownym
samochodem? – zaśmiałam się pod nosem słysząc odpowiedź Matta. Dawno tak dobrze
się przy nim nie czułam. Zaczęłam zastanawiać się, czy teraz jest sobą, bo
zdecydowanie różnił się od tego, którego znałam. Wolałam tę wersję, ale nie
chciałam też zmuszać go do grania kogoś, kim nie jest. Intuicja od dłuższego
czasu podpowiadała mi, że mój kolega coś ode mnie chce.
-Pochwalisz się rodzicom?
-Właśnie Kate… Bo widzisz, chciałem Cię o coś prosić.-Zaczynałam
się bać. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać ale ton jego głosu
jednocześnie mnie bawił. Brzmiał tak, jak by bardzo bał się, a może wstydził
powiedzieć mi o co chodzi. Upiłam łyk kawy i spojrzałam na niego wyczekująco.-Pamiętasz
nasz pierwszy reportaż?
-Ten o zanieczyszczeniu okolicznej rzeki? –zaśmiałam się.
Miałam ogromne nadzieję, że jak zacznę pracę w telewizji od razu dostanę się do
programu śniadaniowego, który poprowadzę razem z jakimś przystojniakiem
przyodziana w seksowny strój a Tom automatycznie chwyci za telefon i wykręci
mój numer, a wtedy ja parsknę śmiechem i się rozłączę. Myliłam się jednak, bo
mój pierwszy reportaż prowadziłam w gumiakach i kurtce skrzętnie ukrywającej
moje kobiece kształty. –Reportaż był
porażką. Ale pamiętam.
-Powiedziałem wtedy rodzicom, że jesteśmy razem. Osobiście
nie uważam tego za wielkie kłamstwo, przecież sama nie zaprzeczysz, że
spędziliśmy kilka udanych nocy…
-Matt, to były niezobowiązujące spotkania i mieliśmy do tego
nie wracać
-Wiem, ale chodzi o to, że powiedziałem to dla świętego
spokoju, a oni uczepili się tematu i teraz bardzo chcą cię poznać. Przyjeżdżają
na weekend i stąd moja prośba. Mogłabyś udawać, że jesteś we mnie szalenie
zakochana przez te dwa cholerne dni?
Wyrzucał z siebie słowa z prędkością karabinu a jego wzrok
był coraz bardziej błagalny. Sytuacja była zabawna, bo po naszym ostatnim
spotkaniu nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Sądziłam raczej, że
będziemy się unikać a nasze kontakty będą wyłącznie służbowe.
-Dobra, ale pamiętaj: przysługa za przysługę. Nic za darmo.
Zgodziłam się. Nie dlatego, że wciąż miałam jakieś nadzieję
względem tego faceta. Po prostu stwierdziłam, że może to być ciekawe
doświadczenie a ponadto, zyskam nad nim coś w rodzaju przewagi, bo będzie mi
dłużny przysługę, która prędzej czy później może się przydać.
__________________________________________________________________________
Dosyć długa przerwa, ale rozpoczął się maraton maturalny, więc nie było kiedy pisać. A może po prostu potrzebowałam natchnienia?
Mało dramy, którą wszyscy uwielbiają w tej części, ale cierpliwości. Ten, kto zna Matta ten wie, że nie ma czystych intencji prawda? :) Do napisania!