niedziela, 6 maja 2012

6.


Zaskakująco mało czasu zajął mi powrót do normalności. Już następnego dnia gorączkowo przeszukiwałam kąty mojego salonu w poszukiwaniu komórki, którą wczoraj rzuciłam jak najdalej pod wpływem emocji. Znalazłam telefon i pośpiechu wyszłam z mieszkania, modląc się jednocześnie w głębi duszy, żeby nie spotkać na schodach Marka. Nie chodziło o to, że bałam się spotkać go po naszej wczorajszej rozmowie.  Ja po prostu najzwyczajniej w świecie nie miałam ochoty rozmawiać na ten temat. Od kiedy wczoraj rzuciłam się na łóżko, w ogóle nie myślałam o tej sprawie, być może tylko dlatego teraz byłam już w drodze do pracy zamiast leżeć i płakać w poduszkę. Nie, nie postanowiłam wziąć spraw w swoje ręce. Zbyt długo znałam sama siebie, żeby wiedzieć, jak to by się skończyło.
Pomyślałam po prostu, że nie ma najmniejszego sensu w dogłębnej analizie zachowania facetów pojawiających się w moim życiu.  Pewna byłam natomiast tego, że oboje nie zasługują na moją większą uwagę. Z takim właśnie postanowieniem weszłam do budynku, który od jakiegoś czasu formalnie zwany był moim miejscem pracy. W praktyce natomiast, gmach telewizji, miejsce w którym moje marzenia mają się spełniać stawał się codziennie źródłem moich wewnętrznych cierpień. To tu, zamiast w pocie czoła przygotowywać ambitne projekty ja toczyłam wewnętrzną walkę z samą sobą.
Weszłam do środka z głębokim westchnięciem i od razu udałam się do swojego gabinetu. Który oczywiście dzieliłam razem z Mattem, co wcale nie sprawiało, że pracowało mi się lepiej.
-Dzień dobry. -Matt nawet nie oderwał wzroku od ekranu komputera, najwyraźniej był bardo zajęty jakiś nowym projektem a ja mu cholernie zazdrościłam. Ostatnio w mojej głowie nie było żadnych porywających pomysłów, które mogłabym przelać na program.
-Cześć. Piszesz coś ciekawego? –usiadłam do swojego komputera z mocnym postanowieniem wzięcia z niego przykładu. Nie tylko w sprawach pracy. Tak jak on, skutecznie udawał, że wczoraj nic  się nie wydarzyło tak samo ja postanowiłam nie roztrząsać tego tematu.
-Najwyższa pora. Od  dłuższego czasu mam jakiś zastój, a chciałbym się w końcu pochwalić czymś przed rodzicami. Przyjeżdżają w odwiedziny. –nie byłam pewna, czy w stosunku do Matta można było w ogóle mówić o żywieniu i okazywaniu jakichkolwiek uczyć, ale chyba właśnie na wspomnienie odwiedzin rodziców chłopak wyraźnie stracił humor. Wiem, że to wredne ale ja automatycznie humor w tej chwili odzyskałam. To nie tak, że cieszę się z jego nieszczęścia. Po prostu miło jest wiedzieć, że ma on w sobie jeszcze coś z człowieka.
-Czemu tak się tym przejmujesz, Matt? – zaśmiałam się mimowolnie spoglądając na niego zza ekranu komputera.
-Czemu tak Cię to bawi, Kate? – Matt odpowiedział mi tym samym spojrzeniem. I uśmiechem. Ja nadal wiernie trwałam w moim przekonaniu, o nieistotnym analizowaniu jego zachowania. 
-Nie bawi mnie to. Po prostu… -już miałam wygłosić wykład o genezie mojego dobrego humoru, kiedy Spencer wbiegł do pomieszczenia. Oboje momentalnie odwróciliśmy wzrok w jego stronę .
-Słuchajcie, jakaś grupa niezrównoważonych feministek wszczęła protest pod centrum handlowym. Chodzi im o to, że na plakatach reklamujących ciuchy i bieliznę prezentuje się wychudzone manekiny a nie prawdziwe kobiety. Ogólnie rozgrywa się tam teraz niezły cyrk i potrzebujemy reportażu z tamtego miejsca. Nasz kamerzysta jest już na miejscu, pamiętajcie, żeby zrobić to w niekonwencjonalny i oryginalny sposób. Unikajcie oklepanych wniosków na które na pewno wpadły już wszystkie konkurencyjne staje.  –Spencer rzucił w kierunku Matta kluczyki od służbowego samochodu i jeszcze raz spojrzał na nas z wyraźnym podekscytowaniem w oczach. –Powierzam wam to zadanie, bo nasi stali reporterzy do zadań specjalnych są na rozjazdach a wy ostatnio nie przedstawiliście mi żadnych nowych pomysłów, więc pomyślałem, że potrzebujecie jakiegoś kopa. Powodzenia dzieciaki.
Kiedy nasz szef opuścił pomieszczeniu spojrzeliśmy na siebie i parsknęliśmy śmiechem podnosząc się z miejsc.
-Głupie baby. Czepiają się lasek z plakatów bo same tak nie wyglądają… Jak im się nudzi, niech wracają do kuchni. –spojrzałam na Matta z oburzeniem. Dopiero co odkryłam, że ma w sobie jakieś ludzkie odruchy a teraz prezentuje przede mną takie stanowisko.
-Matt, jesteś kretynem. Te kobiety mają racje. Ty wiesz ile młodych dziewczyn popada w kompleksy obserwując to, co dzieje się  w dzisiejszym świecie?
-Oszczędź sobie te moralizatorskie wykłady. Czekam w samochodzie.
Wyszedł. Wyprowadził mnie z równowagi i wyszedł podrzucając wesoło kluczyki od firmowego samochodu. Albo mojemu koledze uderzyła sodówa do głowy, bo właśnie miał prowadzić samochód z logiem naszej telewizji, albo był kretynem. Osobiście obstawiałam, po raz kolejny zresztą, że był jednak tym kretynem za jakiego coraz częściej go uważałam. Chwyciłam torebkę i wyszłam z budynku udając się na parking, gdzie czekał na mnie Matt, cieszący się jak głupek do wnętrza samochodu.
-Faceci, jesteście tacy dziecinni… To tylko samochód. Jeden z wielu. –wzruszyłam ramieniem i wsiadłam na miejsce pasażera zapinając pas. Po chwili Matt zrobił to samo i ruszył przed siebie z tym swoim głupkowatym wyrazem twarzy.
-Wiesz co, ty w ogóle nie masz pojęcia o prawdziwym życiu. To jest samochód, który nie każdy może prowadzić. Poza tym spójrz na niego… Prosto spod igły. Co jak co, ale Spencer nie oszczędza na marce.
-Tak, tak… Skupmy się. To jest bardzo ciekawy temat i musimy tylko ugryźć z odpowiedniej strony. Te kobiety poruszają bardzo ważny temat dla młodych dziewczyn. Połowa z nich się do tego może nie przyznawać, ale wiele z nich ma z tego powodu ogromne problemy. Właśnie przez ten współczesny wizerunek kobiecego ideału piękna. Bardzo skrzywionego moim zdaniem. –przeglądałam gorączkowo kartki ze wskazówkami, jakie dostaliśmy od Spencera i wygłaszałam mój monolog w kierunku Matta, który pogłośnił radio.
-Wrzuć na luz, Kate. Laski ewidentnie przesadzają, ja nie widzę żadnego problemu.
-Nie widzisz, bo nie jesteś młodą dziewczyną, którą oceniają wszyscy napotkani faceci. I co gorsze, robią to właśnie przez pryzmat tej wyretuszowanej modelki.
-Ale jestem facetem lubię sobie czasami oglądając telewizję czy chodząc po centrum handlowym popatrzeć na ładne ciało z reklamy.
-Nie wolisz czegoś prawdziwego, skoro wszyscy zdajemy sobie sprawę, że dziewczyny z bilbordów nie mają żadnego odzwierciedlenia w realnym świecie?
Matt spojrzał na mnie unosząc brew ku górze. Znałam ten wzrok i ten uśmiech. Poczułam jak moje policzki oblewają się niekontrolowanym rumieńcem.
-Czy to była propozycja?
-Nie! Ja po prostu usiłuję Ci udowodnić, że nie masz dziewczyny, bo przywykłeś do tych wyidealizowanych ciał z reklamówek! Matt, kobiety tak nie wyglądają!
-Wiem. W takim razie skoro już dokonałaś takiej psychoanalizy mojej osobowości, może powiesz mi dlaczego ty jesteś sama?
Zbił mnie z tropu tym pytaniem. Przecież jeszcze wczoraj sam wyraźnie dał mi do zrozumienia, co jest nie tak w moim zachowaniu. Wzruszyłam ramieniem.
-Długa historia.
-Co powiesz na kawę po pracy?
-Chętnie
***
Reportaż nie zajął nam dużo czasu, być może dlatego, że temat bardzo mi się podobał. Interesował mnie ten problem, więc cała akcja wyszła dosyć naturalnie. Byłam naprawdę zadowolona, dlatego kiedy siedzieliśmy z Mattem na obiecanej kawie w mojej ulubionej kawiarni na starym mieście uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zaczynałam wierzyć, że w końcu na moim niebie zaczyna pojawiać się to wyczekiwane słońce. Być może dlatego, że przestałam w końcu zadręczać się myśleniem o tym jak zdobyć serce Matta, co zrobić z zauroczym we mnie Markiem, i jak odegrać się na Tomie, mojej pierwszej miłości przez którą teraz popełniałam te wszystkie głupoty chcąc za wszelką cenę odpłacić mu za zdradę, chciałam żeby żałował tej straty a tymczasem nie mogłam znaleźć sobie faceta, który po części pomoże mi w spełnieniu tego planu.
-Czemu się tak cieszysz? – z letargu wyrwał mnie głos mojego towarzysza, o którego obecności prawie zapomniałam.
-Bo odwaliliśmy kawał dobrej roboty. Myślę, że Spencer będzie z nas zadowolony.
-Racja. Może częściej da mi pojeździć tym cudownym samochodem? – zaśmiałam się pod nosem słysząc odpowiedź Matta. Dawno tak dobrze się przy nim nie czułam. Zaczęłam zastanawiać się, czy teraz jest sobą, bo zdecydowanie różnił się od tego, którego znałam. Wolałam tę wersję, ale nie chciałam też zmuszać go do grania kogoś, kim nie jest. Intuicja od dłuższego czasu podpowiadała mi, że mój kolega coś ode mnie chce.
-Pochwalisz się rodzicom?
-Właśnie Kate… Bo widzisz, chciałem Cię o coś prosić.-Zaczynałam się bać. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać ale ton jego głosu jednocześnie mnie bawił. Brzmiał tak, jak by bardzo bał się, a może wstydził powiedzieć mi o co chodzi. Upiłam łyk kawy i spojrzałam na niego wyczekująco.-Pamiętasz nasz pierwszy reportaż?
-Ten o zanieczyszczeniu okolicznej rzeki? –zaśmiałam się. Miałam ogromne nadzieję, że jak zacznę pracę w telewizji od razu dostanę się do programu śniadaniowego, który poprowadzę razem z jakimś przystojniakiem przyodziana w seksowny strój a Tom automatycznie chwyci za telefon i wykręci mój numer, a wtedy ja parsknę śmiechem i się rozłączę. Myliłam się jednak, bo mój pierwszy reportaż prowadziłam w gumiakach i kurtce skrzętnie ukrywającej moje kobiece kształty.  –Reportaż był porażką. Ale pamiętam.
-Powiedziałem wtedy rodzicom, że jesteśmy razem. Osobiście nie uważam tego za wielkie kłamstwo, przecież sama nie zaprzeczysz, że spędziliśmy kilka udanych nocy…
-Matt, to były niezobowiązujące spotkania i mieliśmy do tego nie wracać
-Wiem, ale chodzi o to, że powiedziałem to dla świętego spokoju, a oni uczepili się tematu i teraz bardzo chcą cię poznać. Przyjeżdżają na weekend i stąd moja prośba. Mogłabyś udawać, że jesteś we mnie szalenie zakochana przez te dwa cholerne dni?
Wyrzucał z siebie słowa z prędkością karabinu a jego wzrok był coraz bardziej błagalny. Sytuacja była zabawna, bo po naszym ostatnim spotkaniu nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Sądziłam raczej, że będziemy się unikać a nasze kontakty będą wyłącznie służbowe.
-Dobra, ale pamiętaj: przysługa za przysługę. Nic za darmo.
Zgodziłam się. Nie dlatego, że wciąż miałam jakieś nadzieję względem tego faceta. Po prostu stwierdziłam, że może to być ciekawe doświadczenie a ponadto, zyskam nad nim coś w rodzaju przewagi, bo będzie mi dłużny przysługę, która prędzej czy później może się przydać.

__________________________________________________________________________
Dosyć długa przerwa, ale rozpoczął się maraton maturalny, więc nie było kiedy pisać. A może po prostu potrzebowałam natchnienia?
Mało dramy, którą wszyscy uwielbiają w tej części, ale cierpliwości. Ten, kto zna Matta ten wie, że nie ma czystych intencji prawda? :) Do napisania!