poniedziałek, 21 listopada 2011

pierwszy

-Kate! Do cholery jasnej, kiedy ty się nauczysz jak działa zegarek ?! - byłam już przyzwyczajona do takich tekstów, sama się dziwiłam, że mój szef wciąż się nie przyzwyczaił do tego, że nigdy nie jestem na czas. Poprawiłam ostatnie zagięcie na spódnicy i podniosłam przepraszający wzrok na pana Spencera. Dobrze wiedziałam, że nie będzie się na mnie gniewał, przecież jestem Kate Carvantes , na mnie nie można się obrażać z tak głupiego powodu, jak przychodzenie do pracy z pół godzinnym spóźnieniem. Nawet najlepszym się zdarza.
-Idź już do siebie. mój kochany stary szef tylko westchną i z uśmiechem odesłał mnie do biurka, na którym czekały na mnie kolejne tematy do opracowania. To właściwie można było uznać za nasz codzienny rytuał. Pamiętam jak cieszyłam się, że będę pracować w telewizji. Zawsze kojarzyło mi się to tylko z fajnym wyglądem, występami przed kamerą , tłumem wielbicieli i charakteryzatorami w kontrakcie. Nie ukrywam, że miałam też nadzieję na to , że dupek, czyli Tom zacznie żałować widząc mnie, przyodzianą w seksowny strój prezenterki. Chciałam, żeby marzył o mnie, podczas gdy ja z Mattem u boku poprowadzę wstrząsający reportaż z jakiegoś niebezpiecznego miejsca. Niestety, jedyny reportaż na żywo jaki zdarzyło mi się do tej pory przeprowadzić dotyczył zanieczyszczenia okolicznej rzeki. I, o ile Tom nie zadzwonił do mnie błagając o jeszcze jedną szansę, o tyle Mark, mój sąsiad był ze mnie naprawdę dumny, bo sam jest szalonym ekologiem. A ja ? A ja byłam zawiedziona. Ale przecież nikt od razu nie dostał własnego programu śniadaniowego i propozycji występu w znanym tanecznym show.
-Witam Panią, odnoszę wrażenie, że Pani ciało domaga się kawy w trybie natychmiastowym ? nie miałam żadnych wątpliwości do kogo należał ten głos, przecież tylko on tak na mnie działał. Automatycznie skierowałam w stronę właściciela moje seksowne spojrzenie numer dwa.
-Ależ oczywiście, panie Finch. Czy pan czyta mi w myślach ? –Mimo tego, że już dawno przeszliśmy na ty, czasem stosowaliśmy takie gierki dla podkręcenia atmosfery. Ja sama nie mam pojęcia jak określić stosunki panujące między mną a Mattem, ale wiem, że cholernie mnie kręcił a zgrywanie niedostępnej czasem robiło się już nudne, więc pozwalałam mu na nieco więcej luzu wobec mnie. Oczywiście, za każdym razem spotykało się z to z kategorycznym sprzeciwem ze strony moich przyjaciółek, ale jakoś nie specjalnie się nimi w tych momentach przejmowałam. Dopiero w windzie zorientowałam się co powiedział do mnie Matt. –Chwila… Czy ty sugerujesz, że z moim ciałem jest coś nie tak, skoro twierdzisz, że potrzebuję kawy ? spytałam go z wystarczająco wyczuwalnym oburzeniem, mając jednocześnie nadzieję, że nie zacznie naśmiewać się z tego jak niektóre informacje wolno do mnie napływają. Widziałam jak zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i od dołu do góry. Mogłabym powiedzieć, że poczułam, wtedy na swoim ciele przyjemny dreszcz, ale z biegiem czasu myślę, że można to zrzucić na hamowanie windy. –Niestety nie jestem w stanie tego stwierdzić, ponieważ ta zbędna warstwa ubrań skutecznie uniemożliwia mi sprawdzenie stanu twojego ciała.- jego łobuzerski uśmiech, który towarzyszył mu dzisiaj od samego początku z każdą chwilą stawał się wyraźniejszy. Dobrze wiedziałam co chodzi mu po głowie. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy próbował zaciągnąć mnie do łóżka. Uległam mu raz, może dwa. Nie miałam co do tego żadnych wyrzutów sumienia, oboje byliśmy wolni i oboje mamy dosyć nowoczesne spojrzenie na świat. I, chociaż wolałabym, żeby Matt był tylko mój i razem ze mną spóźniał się codziennie do pracy to wiedziałam, że nie mogę na to liczyć. A to , co czasem zdarzało się między nami traktowałam jako prezent dla samej siebie. Bo przecież ja też czerpałam z tego korzyści, a moja mama nie musi o niczym wiedzieć. –Matt, to genialne. Powinniśmy zrobić reportaż o tym, jak ludzie zamykają się w swoich warstwach zwanych ubiorem a konkretniej stylem, o tym jak inni kierują się stereotypami oceniając ich po ubiorze, przez co nie mogą ich dokładnie poznać! wrzucałam z podekscytowaniem kolejne monety do automatu i wybierając odpowiedni przycisk. Zanim skończyłam mówić trzymałam w dłoniach kubek ciepłej kawy i uśmiechałam się wesoło w stronę bruneta. Miałam ogromną nadzieję, że złapie aluzję. Niestety, przeliczyłam się. Wiedziałam oczywiście, że mężczyźni myślą nieco wolniej, ale nawet ja złapałabym, o co chodzi. Westchnęłam cicho widząc jego zdezorientowaną minę. Najwyraźniej zbiłam go z tropu moją odpowiedzią. –Może sprawdzimy to dziś wieczorem, na kolacji, u mnie ? –dodałam pośpiesznie, zanim mózg mojego przyjaciela zacznie się gotować. Uspokoiłam się nieco widząc, że na jego twarz znów powraca ten sam uśmieszek. –Świetny pomysł, Kate. Będę o 19. Tym razem posłał mi takie spojrzenie, że jestem przekonana o tym, że za moje dreszcze nie była odpowiedzialna żadna winda. –Romeo i Julia, weźmiecie się w końcu do pracy ?! –Pan Spencer ma świetne wyczucie czasu. Oboje westchnęliśmy głęboko i wróciliśmy do naszych biurek, chociaż byłam pewna, że każde z nas myślami było daleko stąd i opracowywało scenariusz wieczornego spotkania. Czysto biznesowego oczywiście .

_________________________________
ok,ok możecie mnie zabić za to, że tak długo. Ale napraaaawdę miałam ostatnio bardzo ciężkie chwile, niektóre sprawy totalnie mnie przytłoczyły i w dodatku kiepsko było z weną. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy i kolejne rozdziały będą się pojawiały w miarę równych odstępach czasowych. Zapraszam do komentowania i śledzenie bloga na Twitterze!

poniedziałek, 14 listopada 2011

Poznajmy się


Jestem Kate Carvantes. Ludzie nazywali mnie rozpieszczoną dziewczynką, córeczką tatusia i co tam im jeszcze przyszło do głowy. Może i mieli trochę racji, zapracowani rodzice uwielbiali obdarowywać mnie drogimi prezentami i spełniać moje zachcianki. Ja wiedziałam, że chcą w ten sposób wynagrodzić mi brak czasu więc nie miałam nic przeciwko. Zdanie innych w ogóle mi nie przeszkadzało, jednak tak było tylko do jakiegoś czasu. A dokładniej, do czasu kiedy siedząc w ciepłej kuchni, popijając słodką Latte i przeglądając kolejny magazyn o modzie postanowiłam się usamodzielnić.


A to ? A to jest Matt. Matt Finch mówiąc dokładniej.Ja sama zwykłam nazywać go po prostu M. Szczególnie wtedy, kiedy wcale nie chcę, żeby wiedział, że o nim piszę, myślę, mówię... Był pierwszą osobą, jaką poznałam po rozpoczęciu mojego nowego, samodzielnego życia. Byłam w drodze do nowego mieszkania i zepsuł mi się samochód, Matt wtedy bardzo mi pomógł a tydzień później spotkaliśmy się w pracy, gdzie jak się okazało obydwoje zaczynamy od zera. Czasem przypomina mi dupka, czyli mojego byłego chłopaka, z tym że jestem pewna, że jest od niego lepszy. Skutecznie uniemożliwia mi moją samodzielność ponieważ wciąż chodzi po mojej głowie. Kilka razy zdarzyło nam się być w dwuznacznej sytuacji, ale nigdy nie łączyło nas nic więcej. Oboje udajemy, że nie jesteśmy sobą zainteresowani. A może on wcale nie udaje ?


Nie mogłabym nie wspomnieć o Sharon podczas tej historii, a wiecie dlaczego ? Tak, bo jest moją najlepszą przyjaciółką. Czasem, podczas jednej z tych chwil, kiedy człowiek leży w łóżku i wyświetla sobie film na suficie ja widzę mnie i Sharon, jak w amerykańskich filmach o najlepszych przyjaciółkach : przemierzające Warszawskie Złote Tarasy w wielkich okularach na nosie z całą masą toreb (koniecznie papierowych!ekologia jest modna) wypełnionych po brzegi ciuchami z najnowszych kolekcji. Taaaak... Ale że nie mieszkamy w Ameryce (ba! Nawet nie mieszkamy w Warszawie) to jesteśmy po prostu zwykłymi polskimi przyjaciółkami noszącymi zakupy w plastikowych torbach, bez wielkich okularów na nosie.


 
Tom. Tom Dracy. I na tym właściwie mogłabym zakończyć pisanie o nim. Ale czuję się w obowiązku poinformowania Was, dlaczego nazywam go dupkiem. Otóż Tom jest był moją pierwszą wielką miłością. Okazał się oczywiście totalnym frajerem zostawiając mnie dla tej długonogiej, cycatej szkolnej miss z trzeciej B. Tak, tak... Tom jest  był moją licealną miłością. Naprawdę długo próbowałam zakochać się w kimkolwiek, kto chociaż odrobinę nie będzie Tomem. Nie wyszło, stwierdziłam, że to znak od niebios i powinnam być w zakonie. Żeby zapobiec choremu przeznaczeniu podjęłam decyzję o wzięciu życia we własne ręce. I dobrze, bo tu poznałam np. M. i nawet myślę, że mogłabym się w nim zakochać a z Tomem utrzymuję kontakty czysto koleżeńskie. Z grzeczności oczywiście, nie żebym czasem za nim tęskniła czy coś.



Mark, mój sąsiad. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi właściwie od pierwszych dni mojego pobytu w tym mieście. Nasza przyjaźń przeszła ciężkie próby np. podczas awarii pralki Marka, kiedy z sufitu mojej sypialni kapała woda. Mój uroczy sąsiad jest idealnym partnerem na długie zimowe wieczory dla mnie. Według mojej mamy oczywiście. Ja natomiast dobrze wiem, że chociaż Mark jest dobrze wychowany (pomaga sprzątać po zalaniu mieszkania), jest strażakiem i w sumie jest całkiem przystojny, to ja wcale nie chcę spędzać z nim zimowych wieczorów. Nie dlatego, że go nie lubię, Kocham go, ale jak przyjaciela i myśl o tym, że między nami mogłoby być coś więcej wprawia mnie w zakłopotanie. poza tym ani trochę nie przypomina Toma.


Jest jeszcze Jessica. Jess jest strasznie zakręcona, ale za to ją kocham. Niestety ostatnio nasze relacje ograniczają się do rozmów przez telefon, ale i to nie przeszkadza nam dokładnie zjechać Toma. (ah, te przyzwyczajenia) Poznałyśmy się w szkole średniej i tak trzymamy się już trochę czasu. Nigdy nie przeszkadzał jej mój okropny, rozpieszczony charakter, więc mogłyśmy się świetnie dogadać. Od dawna namawiam ją żeby poszła w moje ślady, i wyprowadziła się ze stolicy, ale ona uparcie twierdzi, że tam jest jej dobrze. Podejrzewam, że mówi tak ze względu na tego nowego chłopaka, którego poznała w Metrze tydzień temu.

W moim życiu istnieją jeszcze inni ludzie, ale nie są aż tak ważni żeby o nich opowiadać na samym początku. Poznacie ich, kiedy przyjdzie na to czas.

______________________-
MK : od jakiegoś czasu zbierałam się za przelanie myśli na klawiaturę, i oto jestem. Chciałabym stworzyć coś ciekawego i współczesnego, żeby każdy mógł się odnaleźć w sytuacjach, jakie będą miały miejsce w życiu Kate. Nie chcę pisać tu zbyt wiele, bo zabiję ciekawość, która mam nadzieję, że się pojawiła. Jakieś uwagi ? komentarze ?
Do usłyszenia wkrótce :)