Przeklęłam w myślach po raz kolejny dzień, w którym
zgodziłam się grać przed rodzicami Matta jego dziewczynę. Nie chodziło o to, że
nie potrafiłam bo to akurat nie sprawiało mi wielkiego problemu, przecież
pracowałam w telewizji. Poza tym w dzisiejszych czasach każdy jest aktorem
tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę prawda? Bez przerwy odgrywamy jakieś
role czy tego chcemy czy nie. Moim problemem było to, że nie wiedziałam jak się
ubrać! Skoro Matt Finch miał już dostąpić tego zaszczytu bycia „moim” przez te
kilka godzin, chciałam wyglądać na tyle dobrze,
żeby on mógł żałować, że tylko udajemy. Rozpaczliwie przerzucałam
kolejne partie ciuchów, które z wielkim rozmachem zdążyłam już dawno wyrzucić z
szafy prosto na podłogę i pogrążałam się w smutku.
Zdecydowanie ostatnio bardzo sobie odpuściłam. Nie pamiętam
kiedy ostatni raz byłam za zakupach, u fryzjera, kosmetyczki… Westchnęłam
głęboko opadając ze zrezygnowaniem na fotel. Moje życie bardzo się zmieniło.
Wiedziałam, że zmiany są nieuniknione jednak nie chciałam, żeby moje odbywały
się tym kosztem. Ostatnio zbyt wiele uwagi poświęcałam myśleniu o facetach
pojawiających się w moim życiu a zdecydowanie zbyt mało myślałam o sobie.
Nie pamiętam kiedy zamknęłam oczy, ale doskonale pamiętam
kiedy je otworzyłam. Dochodziła 14 co wprawiło mnie w jeszcze większą panikę.
Właśnie o tej godzinie miał po mnie przyjechać Matt, przed obiadem mieliśmy uzgodnić
wszystkie szczegóły dotyczące naszej rzekomo wspólnej przeszłości. Rozejrzałam
się po pomieszczeniu. Najwyraźniej musiałam zasnąć z rozpaczy nad moją
garderobą, która w tej chwili porozrzucana była po całej powierzchni pokoju.
***
Chyba nie muszę mówić, jak bardzo musiałam się nasłuchać
kiedy Matt zastał mnie w totalnej rozsypce nad moimi ciuchami podczas gdy już
mieliśmy wychodzić? W ogóle mi nie pomógł więc moja złość względem tego faceta
ani trochę nie zmalała. Wypomnę mu to prędzej czy później. Siedziałam teraz
przy stole w jego salonie, który teoretycznie miał być naszym salonem, jadłam
sałatkę, którą teoretycznie sama miałam przygotować a w rzeczywistości jednak
Matt kupił ją w pobliskim supermarkecie i posyłałam milutkie uśmiechy do jego
rodziców. Wszystko szło nawet znośnie. Rodzinną sielankę przerwał dźwięk mojego
telefonu dochodzący z kuchni. Przeprosiłam więc państwa Finch i dopadłam mój
telefon wygrywający żałosną melodyjkę, którą od dłuższego już czasu miałam w
planach zmienić. Na wyświetlaczu pojawił się numer mojej mamy. Westchnęłam
głośno i wcisnęłam zieloną słuchawkę, naprawdę nie chciało mi się z nią wdawać
w żadne dyskusje dotyczące mojego życia bo byłam pewna, że dzwoniła właśnie w
tym celu.
-Mamo, nie mogę rozmawiać jestem w banku. Oddzwonię później.
Powiedziałam szeptem i jak gdyby nigdy nic rozłączyłam się
odkładając telefon. Nie czułam żadnych wyrzutów sumienia bo nie uważałam tego
za kłamstwo. Z moją mamą czasem po prostu nie da się rozmawiać inaczej. Wyjęłam
z torebki lusterko i przejrzałam się w nim przeczesując dłonią pojedyncze kosmyki
włosów. Muszę przyznać, że wyglądałam całkiem nieźle jak na tak błyskawiczne
przygotowanie. W tej samej chwili do kuchni wszedł Matt.
-Ładnie wyglądasz, nie musisz poprawiać już niczego. –
uśmiechnął się w ten głupkowaty sposób, który zazwyczaj uważałam za
interesujący, niekoniecznie jednak wtedy kiedy za ścianą byli jego rodzice.
-Daruj sobie, wyglądałabym lepiej gdybyś dał mi to wszystko
dopracować jak chciałam.
-Umawialiśmy się na 14, gdybym miał na Ciebie czekać to
pewnie nadal bylibyśmy w twoim salonie zawaleni stertą ubrań. –specyficzny
rodzaj uśmiechu nadal nie schodził z jego twarzy. Już miałam odpowiedzieć mu
coś równie głupiego, kiedy do kuchni weszła jego matka. Matt momentalnie objął
mnie w pasie przyciągając do siebie co pewnie w jego podświadomości miało być
dla mnie znakiem, że przenosimy nasze przedstawienie na poziom wyżej.
-Matt, tata prosił żebyś pomógł mu ustawić dzwonek w
komórce, wiesz jak to z nim jest… Kupił sobie wypasiony sprzęt z którego i tak
nie potrafi korzystać.- Pani Finch westchnęła głęboko uśmiechając się
przyjaźnie w naszą stronę. Odwzajemniłam jej uśmiech po czym odprowadziłam
wzrokiem Matta w kierunku drzwi. Wiedziałam, że ta historyjka o telefonie jest
tylko pretekstem do tego, żebyśmy zostały same w kuchni. Sama nie wiem, ale
chyba zaczynałam się stresować, chociaż nie do końca wiedziałam dlaczego.
-Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, kiedy się dowiedziałam
o was.-jego matka jest dosyć bezpośrednią osobą, muszę przyznać, że szybko
przeszła do sedna.- Mój syn jest typem buntownika, nie lubi przyznawać się do
swoich uczuć. Bałam się, że nie znajdzie tu osoby, która zniesie te jego
dziecinne zagrywki i nauczy go mówić o uczuciach, a nie tylko je okazywać… W
wątpliwy sposób.-Spojrzała na mnie w taki sposób, że miałam wrażenie jak by
Matt opowiadał jej o każdym naszym przygodnym spotkaniu w łóżku! Poczułam jak
moja twarz robi się czerwona. Chyba to zauważyła, bo poklepała mnie przyjaźnie
po ramieniu uśmiechając się wesoło-Jestem jego matką, po prostu go znam. Ale
cieszę się, że znalazł sobie tak odpowiedzialną dziewczynę, która nauczy go
trochę pokory.
-Nasz związek jest dosyć specyficzny, często się uzupełniamy
i wie pani… Nasze relacje próbujemy tworzyć na jak bardziej przyjacielskim
gruncie.- Nie wiedziałam co mam mówić, więc mówiłam co mi ślina na język
przyniesie.
-Rozumiem, dzisiaj są inne czasy, dzisiaj się żyje inaczej.
Chcę tylko żebyś wiedziała Kate, że mój syn nie ma łatwego charakteru, a ja
znam go już trochę lat i widzę, że naprawdę mu na Tobie zależy. Matki nie
oszuka, wiem w co gracie.-Pani Finch zaśmiała się pod nosem i wyszła z kuchni.
Wiedziałam, że to co powiedziała nie będzie mi dawało spokoju przez dłuższy
czas ale wyszłam za nią.
***
-Będziemy się zbierać kochani. Dziękujemy za obiad,
jesteście cudowni. Następnym razem zapraszamy do nas.-Rodzice Matta wyściskali
mnie i wycałowali na pożegnanie a my jak przykładna para roku odprowadziliśmy
ich do drzwi i pomachaliśmy kiedy wsiadali do taksówki. Ideał rodziny z filmów
familijnych, które nałogowa oglądała moja matka, przez co tak właśnie
wyobrażało sobie moje życie. Żeby tylko na wyobrażaniu się skończyło… Ona
próbowała dokładnie tak zaaranżować to moje życie. W ciszy weszliśmy do domu i
usiedliśmy na kanapie. Przez moment po prostu milczeliśmy, analizując ostatnie
kilka godzin. Spojrzałam na Matta a ten uśmiechnął się triumfalnie.
-Udało nam się, teraz mam spokój na następne kilka miesięcy.
-Co zrobisz za te kilka miesięcy?
-Zadzwonię do Ciebie.-parsknęłam śmiechem, typowe dla tego
faceta. Właściwie wiedziałam, że taka będzie jego odpowiedź.
-Skąd ta pewność, że się zgodzę? Może będę kogoś miała?
-Wtedy powiem rodzicom, że okazałaś się być zimną i nie
czułą suką, która zdradzała mnie przez cały czas a teraz to do mnie dotarło. I
że żyjesz szczęśliwie w swoim nowym nowym związku a ja umieram z tęsknoty.
Proste, panienko Carvantes?
-Naprawdę, panie Finch? Naprawdę uważa mnie pan za zimną i
nie czułą? –Spojrzałam mu prosto w oczy, bo wiedziałam jak to na niego działa.
Starałam się dostrzec w nich chociaż odrobinę tego, o czym mówiła jego matka.
Chciałam zauważyć, że mu zależy. Że nie tylko pożąda.
-Tylko wtedy, kiedy nie zmienia się panienka w gorącą
kochankę- W momencie, kiedy jego dłoń znalazła się na moim policzku przez moje
ciało przeszedł przyjemny dreszcz, który on najwyraźniej wyczuł, bo w jednej
sekundzie jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej. Nie odrywałam
wzroku od jego oczu, tak bardzo chciałam zobaczyć tam coś więcej niż to co
zazwyczaj. Być może to tylko moje złudzenie wywołane tą chwilą, ale miałam
wrażenie, że jemu rzeczywiście zależało. Pocałował mnie, a ja niewiele się
zastanawiając odwzajemniłam jego pocałunek, który wydawał mi się być nieco inny
niż te, którymi zazwyczaj przelotnie mnie obdarzał w sytuacjach, w których
traciliśmy kontrole.
-Matt, twoja mama wie…- wyszeptałam mu do ucha między
pocałunkami. Chciałam z nim porozmawiać, bo wiedziałam, że właśnie teraz jest
do tego idealna okazja, wiedziałam, że pod wpływem tego nastroju mógł
powiedzieć mi więcej niż zazwyczaj.- Ona wie, że udawaliśmy.
-Powiedziałaś jej?- wciąż był zajęty moim ciałem na tyle,
żeby nie przejąć się za bardzo tą informacją.
-Ona wszystko wie. Zna Cię, to twoja matka. –Wciąż
odwzajemniałam każdy jego pojedynczy pocałunek. –Powiedziała mi wszystko.
To najwyraźniej już zrobiło na nim wrażenie, bo jego ręce,
które kilka sekund temu zdjęły ze mnie bluzkę i już dążyły do zapięcia od
mojego stanika zatrzymały się w połowie drogi moich pleców. Matt podniósł wzrok
i spojrzał mi w oczy. Zrobił to pierwszy raz od kiedy pamiętam. Jego wzrok był
pełen pożądania co było jak najbardziej zrozumiałe w tej chwili, ale zobaczyłam
tam też coś, co przypominało mi wstyd, chociaż nie byłam tego do końca pewna.
Wyglądało to tak, jakby on wstydził się swojego uczucia.
-Powiesz mi o co w tym wszystkim chodzi? –spojrzałam na
niego prosząco a on podniósł się, usiadł i westchnął głęboko. Poszłam w jego
ślady i również usiadłam, zakładając jednocześnie z powrotem swoją bluzkę, bo
czułam, że doszliśmy do momentu, do którego przez całą tą akcję dążyłam. Matt
zaczął zapinać guziki swojej koszuli, które jeszcze przed chwilą ja w akcie
desperacji usiłowałam pokonać.
-Kate, to nie jest dla mnie łatwe, ale wiem, że jesteś
dziewczyną… kobietą – poprawił się i uśmiechnął delikatnie w moją stronę.- a wy
uwielbiacie rozmawiać o takich rzeczach.
Nie przerywałam mu, chociaż miałam ochotę skakać z radości.
Udało mi się doprowadzić Matta do zwierzeń!
-Co nas właściwie łączyło do tej pory?- spojrzał na mnie
pytająco.
-Praca, marka telefonu, sieć operatora, ulubiony film i rasa
psa, poza tym oboje lubimy koty i oboje nie potrafimy obsługiwać punktu ksero w
biurze.- wymieniałam wszystko co tylko przychodziło mi do głowy.
-Seks.
-To też.
Milczenie, dosyć niezręczne, przynajmniej dla mnie trwało
dłuższą chwilę. Zdążyłam już pogrążyć się w marzeniach, dotyczących dalekiej
przyszłości kiedy z letargu wyrwało mnie chrząknięcie Matta.
-Czym on do tej pory był dla Ciebie?
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Nasza rozmowa zaczynała toczyć
się w dziwnie nie pasującym kierunku. Mieliśmy przecież mówić o uczuciu,
którego Matt nie potrafi okazywać. Przynajmniej według tego, co mówiła mi jego
matka. Tymczasem ja niczym na spowiedzi miałam mu teraz opowiadać czym dla mnie
jest, a raczej jak sam się wyraził był seks.
-Z Tobą? Chyba głównie chodziło o rozrywkę.
-A z kimś innym?
Tom. Momentalnie pojawił się w mojej głowie obraz mojego
pierwszego chłopaka, który koniec końców potraktował mnie jak szmatę, ale muszę
przyznać że przed tym incydentem kiedy to poleciał na nienaturalnej wielkości
cycki tej idiotki z równoległej klasy mieliśmy razem bardzo miłe życie.
-Mój były chłopak mówił, że to dowód miłości. Dla mnie to
była możliwość bycia z kimś wyjątkowym w tak wyjątkowo bliski sposób. Miłość sama
w sobie to pojęcie dosyć trudne do zdefiniowania, dlatego to było dla mnie taką…
wersją demo uczucia, o którym istnieniu wiem, ale którego w żaden inny sposób
nie mogę wyrazić i obdarować go nim tak bardzo jak bym chciała.
Wspominanie uczuć, które były we mnie razem ze wspomnieniem
Toma nie należało do niczego przyjemnego i nie potrafiłam, a może nawet nie
chciałam tego ukrywać. Matt najwyraźniej zauważył smutek, który momentalnie
pojawił się na mojej twarzy bo chwycił mnie za rękę co miało dodać mi trochę
otuchy i poświadczyć jego obecność w tym pokoju jak i zapewne w moim życiu, bo
nie mogłam zaprzeczyć, że grał w nim dosyć intrygującą rolę.
-Widzisz, tu pojawia się problem. Ja też się świetnie
bawiłem, dopóki za którymś razem nie zrozumiałem, że pragnę czegoś więcej niż
tylko Twojego ciała, Kate. –słuchałam uważnie jego słów nie odrywając wzroku od
naszych dłoni. Przyznam, że z każdym słowem robiło mi się cieplej na sercu. Uczucie
słońca, ponownie wschodzącego w naszym życiu po długiej zimie jest czymś
niesamowitym.- Z reguły nie mówię o tym co czuję, dlatego czasem zachowuje się
jak kretyn, próbując sprawić, żebyś odwaliła tę brudną robotę za mnie i zaczęła
się w końcu czegoś domyślać ale cóż.. przyznam, dosyć opornie Ci to wychodziło.
Zaśmiałam się pod nosem i szturchnęłam go lekko w ramie.
-Jesteś facetem. To ty jesteś tu od brudnej roboty. Więc
przejdź już proszę do rzeczy, bo zaczyna robić się późno. –Przypomniałam sobie,
że miałam odzwonić do mojej matki, której kilka ładnych godzin temu wcisnęłam
ten tani kit z wizytą w banku.
-Kate, nie chcę Ci niczego obiecywać, nie chcę Cię o nic
prosić, chciałbym tylko, żebyśmy zaczęli razem coś nowego. Wyjątkowego. Coś, co
zbudowalibyśmy na zupełnie nowym gruncie. Razem.
Spojrzałam na niego, a mój wzrok był pełen skrajnych emocji.
Przerażenia, zaskoczenia, radości i cóż… Nie będę nikogo oszukiwać, być może
było i w nim trochę miłości. Kiedy spojrzałam w oczy Matta zauważyłam zupełnie
to samo. Widziałam w nich swoje odbicie,
widziałam ten charakterystyczny błysk, którego jego oczy zawsze były pełne ale
widziałam też to, co zawsze chciałam w nich dostrzec. Widziałam w jego oczach
trochę miłości. Tej, której część, wersję demo na tyle, na ile byłam w stanie chciałam mu teraz przekazać. Pocałowałam go
długo i namiętnie a on odwzajemnił mój pocałunek wkładając w to dużo uczucia,
które tak wyraźnie czułam. Miałam nieodparte wrażenie, że dzieje się to po raz
pierwszy, tak wyraźnie czułam różnicę w każdym jego pocałunku i dotyku. Nie
mówiliśmy już nic. Moja odpowiedź nie musiała składać się z słów. Wiedziałam,
że on doskonale rozumiał to, co chciałam powiedzieć przez każdy mój gest bo sam
robił to samo. Poczułam jak bierze mnie w swoje silne ramiona i nie przestając
całować zanosi do sypialni.
-Bądźmy dziś wyjątkowi…- wyszeptałam mu do ucha między
pełnymi uczucia pocałunkami z chwilą kiedy położył mnie na łóżku.
-Bądźmy wyjątkowi nie tylko dzisiaj, Kate.- Uśmiechnął się
ciepło, kątem oka zauważyłam jak zamyka drzwi od sypialni i zdejmuje swoją koszulę, której guziki tym
razem nie stanowiły dla mnie żadnego problemu.
Cudowne i czekam na następny !
OdpowiedzUsuń