niedziela, 6 października 2013

8.

PRZEPRASZAM WAS ZA TO CZARNE TŁO ALE COŚ KLIKNĘŁAM I NIE UMIEM TEGO ZMIENIĆ. NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE JUŻ NORMALNY. :)


Śnieżnobiały sufit rozświetlony delikatnymi promieniami słońca. Taki widok ukazał mi się kiedy leniwie otworzyłam oczy po hmmm... wyczerpującej i długiej nocy spędzonej u Matta. Uśmiechnęłam się sama do siebie bo nie przypuszczałam, że kolacja z jego rodzicami zakończy się takimi wyznaniami z jego strony.

"Bądźmy wyjątkowi nie tylko dzisiaj, Kate"  jego słowa zwiastujące naszą przyszłość wciąż szumiały mi w głowie. Obróciłam się na bok pełna nadziei, że jak w tanich romansidłach z kiosku ujrzę teraz twarz mojego ukochanego pogrążonego w głębokim śnie. Zdziwiłam się jednak, bo obok mnie na łóżku nie było nikogo. Wtedy też dotarło do mnie że dzisiaj jest pieprzony poniedziałek a ja o godzinie 8 rano powinnam usiąść przed firmowym pieprzonym monitorem i wymyślać jakiś pieprzony reportaż który okazałby się dla mnie przepustką do telewizji śniadaniowej. Zerwałam się z łóżka i gorączkowo zaczęłam przeszukiwać pokój w poszukiwaniu mojej komórki. 6 nieodebranych połączeń od mamy zrobiło na mnie wrażenie i jeśli odkrycie, że dziś poniedziałek nie zrobiło na mnie wrażenia to informacja na ekranie telefonu zdecydowanie mnie obudziła. Zupełnie zapomniałam, że wczoraj obiecałam do niej oddzwonić. Cóż... Pozostało mi jedynie mieć nadzieję, że nie zgłosiła mojego zaginięcia na policje bo teraz nie mogłam do niej zadzwonić. Czas był nieubłagany. Była godzina 8:15 więc przy odrobinie szczęścia uda mi się zaliczyć tylko godzinkę spóźnienia.  Byłam pewna że zastanę Matta w kuchni który równie gorączkowo jak ja próbuje się ogarnąć ale tam czekała na mnie tylko kartka i klucze od mieszkania.
"Kate, zamknij mieszkanie. Widzimy się w pracy."
Wyczytałam tam lodowaty, służbowy ton. Zero czułości. I dlaczego mnie nie obudził skoro sam najwyraźniej do pracy zdążył? Przyznam, że było mi z tym dosyć dziwnie ale nie miałam za bardzo czasu się nad tym zastanawiać, za godzinę się z nim zobaczę i, o ile mój szef nie urwie mi głowy za to spóźnienie, wszystko się wyjaśni
***

Punkt 9 przekroczyłam próg budynku telewizji. Na horyzoncie cisza, Spencer pewnie siedzi u siebie i rozmyśla nad ramówką. Zdejmuję szpilki i przemykam się do windy tuż obok drzwi jego gabinetu. W środku ubieram buty i pewnym krokiem wchodzę do służbowego pokoju gdzie mój współpracownik oraz, jak mi się wydawało, facet już ciężko pracował przed komputerem. Uśmiechnęłam się bo wiem, że w gruncie rzeczy Matt gra w tę głupią internetową grę zamiast myśleć nad sukcesem stacji.
-Czemu mnie nie obudziłeś? -podeszłam do niego od tyłu i położyłam dłonie na jego barkach. Na ekranie komputera ukazał się w tym samym czasie napis "Game Over".
-Budziłem Cię trzy razy. Spencera tu jeszcze nie było więc nikt nie zauważył twojego spóźnienia. -chłopak wstał lekko mnie przy tym odsuwając i udał się w kierunku automatu z kawą, który nasz szef postawił nam dla podniesienia naszej efektywności. Muszę przyznać, że jego ton rzeczywiście był dosyć oschły.
-Coś się stało?
-Dlaczego miałoby się  coś stać?-zapytał nie odwracając nawet wzroku od kawy.
-Matt.. -podeszłam do niego-Wczoraj było coś nie tak?-wydawało mi się, że był zadowolony ale wolałam się upewnić. Odwrócił się w moją stronę i westchną głęboko.
-Kate, jesteśmy w pracy. Jeśli chodzi o wczoraj... Byłaś świetna, jak zawsze. A teraz przepraszam ale praca czeka.-wyminął mnie i usiadł przy swoim biurku. Wszystko się we mnie zagotowało. Wczoraj deklarował mi chęć stworzenia normalnej relacji a dzisiaj...
-Matt proszę cię... Powiedz mi o co ci chodzi! Nie wierzę, że nagle tak bardzo zaczęła interesować cię ta cholerna praca! 
-Praca, praca, praca... Cieszę się że właśnie o niej rozmawiacie-do biura wszedł uśmiechnięty Spencer. Nie mógł wybrać sobie lepszego momentu. - Matthew, mógłbyś zrobić dokument o tych rajdowcach, którzy ścigają się na terenie byłego lotniska za miastem? Napisałeś ciekawy szkic tego reportażu i myślę, że warto dać temu szanse.
-Pewnie panie Spencer. Już się zbieram.-Matt zebrał się z miejsca i nawet na mnie nie patrząc wyszedł z pomieszczenia.
-Kate, jeśli chodzi o ciebie, nie dałaś mi dzisiaj żadnej propozycji...-Szef spojrzał na mnie a na jego twarz wstąpiła troska-wszystko w porządku?
-Niekoniecznie panie Spencer.
-Słabo wyglądasz, weź sobie może dzień wolny? Nie potrące ci tego z urlopu.

***
Siedziałam w salonie zasypana chusteczkami. Płakałam przez faceta. Który nawet chyba nie był moim facetem. Spencer dał mi dzień wolny a ja spędzam go na wylewaniu łez. Dzwonek do drzwi. Niechętnie idę otworzyć i w tym samym momencie przypominam sobie, że nadal nie oddzwoniłam do mamy. Miałam tylko nadzieję, że to nie ona.
Otworzyłam drzwi za którymi stał Matt. Uniosłam brew widząc go w progu mojego mieszkania.
-Kate, masz moje klucze prawda?
-Tak zaraz Ci je oddam. Wejdź. -nie czekając na jego odpowiedź weszłam w głąb mieszkania i zaczęłam przeszukiwać torebkę. Wtedy poczułam jak jego silne dłonie obejmują mnie w pasie. Momentalnie się wyprostowałam.
-Matt, co ty robisz...
-Przepraszam Cię Kate. Odgarnął moje włosy na jedną stronę ramienia i pocałował mnie w szyję. Przymknęłam oczy oddając się temu pocałunkowi.-To wszystko spadło na mnie... Nagle. Wiem, że nie potraktowałem Cię dzisiaj rano zbyt dobrze ale w mojej głowie dzieją się teraz różne rzeczy...-obróciłam się przodem do niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. Wydawało mi się, że mówi szczerze.
-Proszę. To twoje klucze. Teraz w mojej głowie dzieją się różne rzeczy. Przepraszam. -Wyswobodziłam się z jego uścisku i podeszłam do okna. Nie chciałam go stracić ale nie chciałam też, żeby traktował mnie jak zabawkę.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Nie wiem. Nie wiem Matt ja naprawdę nie wiem jak ja mam rozgryźć twój tok rozumowania, ja nie wiem w jakich kategoriach ty...-Nie dokończyłam, bo chłopak zamknął mi usta pocałunkiem. Wszystkie moje lęki i niepewności odeszły wraz z kolejnymi jego pocałunkami. Zaczarował mnie.


____________________________________

PO ROKU PRZERWY postanowiłam, że chcę skończyć tę historie :D Mam nadzieję, że tak długi czas nie przekreśli wszystkiego i reanimacja tego bloga okaże się udana. PISZCIE do mnie w komentarzach, co sądzicie o zachowaniu Matta i co powinna zrobić Kate! Zaufać mu po raz kolejny? Czy nie dać się tak traktować? :D

4 komentarze:

  1. Abzbjabshjabgbbsibafysbcsua :o jak ja czekałam na rozdział tu! Omg kocham kocham kocham kocham !! Ja chce nn!! :o kooooooooooooocham!! Jestem w sql i zamiast sie uczyc.na polski to czytam xd czekam na nn! Medicatus_hope

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha nawet nie wiesz jak miło to czytać! :D
    Może zacznę coś pisać jeszcze dzisiaj? Nic tak nie motywuje jak fakt, że ktoś to czyta. Ale lepiej teraz skup się na lekcjach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Przeczytałam rozdział i jestem w szoku. Myślałam, że teraz będzie dobrze, a tu takie zachowanie Matta. Muszę to przetrawić. Cieszę się, że chcesz to kontynuować, bo już prawdę powiedziawszy straciłam nadzieję. Będę zaglądać i sprawdzać czy jest nn, więc nie skazuj nas na długie czekanie. Pozdrawiam M&M

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w trakcie pisania kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że uda mi się skończyć w do końca tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń