Od kilku godzin siedziałam przy stole z Markiem dyskutując zawzięcie o wielu problemach świata, zręcznie jednak pomijając tematy problemów naszych własnych. Dopijałam właśnie trzecią lampkę czerwonego wina, które mój sąsiad przyniósł ze sobą. Mark siedział po drugiej stronie stołu i właśnie puentował swoją historię o głodzie w Afryce kiedy ja odstawiłam puste już naczynie i oparłam się wygodnie o poduszkę za moimi plecami.
-Wiesz, że ta kolacja to nie był mój pomysł prawda? -zapytał nagle urywając poprzedni temat. Zaśmiałam się.
-Daj spokój, moja matka jest nieprzewidywalna. Chciałabym tylko, żebyś następnym razem się nie zgadzał, przecież masz swoje życie! -Mark uśmiechnął się słabo i utkwił wzrok w resztach sałatki. Momentalnie w powietrzu dało się wyczuć ciężką atmosferę. Westchnęłam i usiadłam obok niego. -Co jest?
-Nic. I właśnie to jest problem, Kate. W moim życiu nie dzieje się zupełnie nic.
-No wiesz... w pewnym sensie Ci tego zazdroszczę u mnie dzieje się cholernie dużo że już czasem nie daje rady, wiesz że ja nie wiem jaki dziś dzień tygodnia?
-Jest wtorek. -Spojrzał na mnie a w jego oczach zobaczyłam pustkę i zdałam sobie sprawę, że już lepiej zrobiłabym gdybym milczała.
-Jesteś za dobry. Wbrew pozorom nikt dzisiaj nie szuka ideałów. Mark, kiedy ostatni raz złamałeś dziewczynie serce? Kiedy byłeś na imprezie? Kiedy przesadziłeś z alkoholem? Wdałeś się w jakąś bójkę? -Mark wzruszył ramieniem z rezygnacją.
-To nie do końca jest mój świat.
-Mark! Nikt się Ciebie nie będzie pytał jaki jest twój świat ani w czym czujesz się dobrze! Liczy się tylko jeden świat, ten który kreuje większość. Ja wiem, że nie jest łatwo być w mniejszości ale... Musisz się dostosować.
-Sugerujesz że powinienem w piątek iść do klubu, napić się, pobić się z ochroniarzem, zaliczyć jakąś panienkę i nie odezwać się do niej następnego dnia? Imponuje Ci takie życie?
-Ja nic nie sugeruje, to twoje życie i ty o nim decydujesz. Ja tylko mówię jak jest. Weź się po prostu w garść bo w przeciwnym razie jedyną kobietą jaka będzie tobą zainteresowana wciąż pozostanie moja matka! -Mark podniósł się z miejsca i ruszył w kierunku wyjścia.
- Późno już więc lepiej pójdę. Trzymaj się.
Zdenerwował mnie, ten facet nawet nie potrafił się porządnie kłócić. W ramach protestu postanowiłam nie odprowadzać go do drzwi. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer Matta. Było dopiero około północy więc miałam nadzieję, że nie będzie jeszcze spał. Chciałam usłyszeć jego głos... zaśmiałam się po tej refleksji i natychmiast ją cofnęłam. Zbyt długo przebywałam w towarzystwie mojego wyidealizowanego sąsiada i zaczynałam się robić taka jak on... Matt odebrał połączenie po kilku sygnałach.
-Nie miałaś bawić się dzisiaj z dziewczynami?
-Właśnie wyszły, zdążyłyśmy już przegadać chyba wszystkie tematy.
-Nie chcę wiedzieć co mówiłyście o mnie...
-I tak bym Ci nie powiedziała. Co robisz?
-eemmm... no...jest już późno, za chwilę idę spać.
-Brzmisz jakbyś był na dworze....
-Tak.... jestem. Chciałem się trochę przewietrzyć przed snem. Muszę kończyć Kate, widzimy się rano w pracy. Dobranoc.
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo chłopak rozłączył się błyskawicznie. Postanowiłam nie doszukiwać się niczego złego w tym fakcie. Matt był moim facetem i musiałam mu zaufać.
Po kilkunastu minutach leżałam już w swoim łóżku ale pewna myśl wciąż nie dawała mi spać. Byłam zła na Marka. Nieporadność tego faceta coraz bardziej działała mi na nerwy. Jeśli ja nie brałabym spraw w swoje ręce pewnie byłabym dzisiaj w takim samym tyle jak on. Denerwowało mnie to, że nie potrafiłam przetłumaczyć mu co powinien zrobić. Z jednej strony koleś jest smutny ale jak podtyka mu się pod nos recepte na ten smutek to on automatycznie ją odrzuca. Przez myśl przeszło mi nawet, że może mój sąsiad wcale nie czeka na kobietę... Zaśmiałam się sama do siebie wyobrażając sobie reakcję mojej matki na to, że jej wymarzony zięć jest gejem.
-Kate, nie powinnaś przejmować się innymi ludźmi. Masz swoje życie. Dobrego faceta i pracę dzięki której twój były w końcu niebawem doceni to, co stracił. -Wypowiedziałam do siebie te słowa na głos. Czasami prowadzenie takiego monologu pomagało mi znosić trudne sytuacje. Wzięłam komórkę i przed snem postanowiłam wysłać jeszcze dwa smsy:
Do: Mark
Weź życie we własne ręce a wszystko
się ułoży. Dobranoc!
Do: Matthew
Dobrze, że jesteś.
Śpij dobrze, kochany.
Wyłączyłam telefon w razie gdyby któryś z nich postanowił odpowiedzieć i zgasiłam lampkę palącą się przy łóżku. Pomijając mojego sąsiada i wymuszoną na mnie kolację z polecenia mojej dobrotliwej matki, mogłam zaryzykować stwierdzenie, że jestem szczęśliwa. I to uczucie zawdzięczałam tylko sobie oraz temu, że potrafiłam walczyć o swoje. Z Mattem wcale nie będzie łatwo i byłam tego świadoma, znałam go już jakiś czas. Ale mimo wszystko wiedziałam, że jeśli wszystko będę dobrze rozgrywać on da mi jeszcze większe szczęście.
_________________________________________________________________________
Trochę długa przerwa znowu ale miałam bardzo zapracowany tydzień...
Studia to jednak nie tylko imprezy :D
sobota, 19 października 2013
czwartek, 10 października 2013
9.
Wczorajszego wieczora wyjaśniliśmy sobie z Mattem chyba wszystko, co nas do tej pory w jakikolwiek sposób frustrowało w naszych relacjach. Rozmawialiśmy długo i szczerze. Chyba po raz pierwszy w życiu poczułam się tak dorosła, naprawdę nigdy wcześniej nie miałam okazji prowadzić takich rozmów. No, może poza tą rekrutacyjną, dzięki której dostałam pracę w telewizji. Chociaż siedzę tam już pół roku moja twarz nadal nie jest znana, a jeśli ktokolwiek ją kojarzy to jedynie z marnym reportażem o zanieczyszczeniach rzek lub sprawą protestujących feministek. Tymczasem mi marzyła się wielka kariera, program śniadaniowy oraz zaproszenie do jakiegoś tanecznego show tylko dlatego, żeby moje nazwisko podniosło im oglądalność. Przypomniałam sobie jak jakiś czas temu Kevin opowiadał i o planach mojego szefa. Koleżanka odeszła na macierzyńskie więc szykował się awans. Ciekawe czy Spencer jeszcze o mnie pamięta. Spojrzałam na zegarek i powoli zwlekłam się z łóżka. Wyjątkowo obudziłam się przed budzikiem więc miałam czas na takie rozmyślenia. Matt po naszej rozmowie wrócił wczoraj do domu, podobno miał jeszcze coś do załatwienia rano w drodze do pracy i musiał zabrać z domu jakieś dokumenty... Zaparzyłam sobie kawę i rozejrzałam się dookoła. Bałagan w mojej głowie zaczynał się powoli układać więc teraz chyba pora na posprzątanie tego, który wytworzył się w moim mieszkaniu... Na samą myśl o sprzątaniu przeszły mnie ciarki, nienawidziłam tego typu prac. Zawsze zajmowała się tym moja mama... właśnie. Kolejny dzień zwlekam z oddzwonieniem do niej. Spoglądam na zegarek i stwierdzam że mogę sobie pozwolić na krótką rozmowę. Wybieram numer i czekam aż odezwie się znajomy głos.
-O proszę, kochana córeczka przypomniała sobie nagle, że ma matkę?-muszę przyznać, że mama jest szybka bo odebrała już po drugim sygnale.
-Przeprasza mamo, mam ostatnio dużo pracy i naprawdę zapomniałam, że miałam oddzwonić...-to nie było do końca kłamstwo, przecież trochę też pracowałam...
-Tak też myślałam, dlatego zadzwoniłam wczoraj do tego milutkiego sąsiada i poprosiłam go, żeby wpadł do ciebie dzisiaj wieczorem, żebyś mogła trochę odpocząć.
-Mamo! Nie potrzebuję niańki!-byłam zła. Naprawdę lubię Marka, ale sposób w jaki moja matka próbuje nas zeswatać zaczynał mnie irytować. Poza tym nie muszę chyba wspominać, że miałam ochotę spędzić ten wieczór z kim innym...
-Tu nie chodzi o to, że potrzebujesz niańki, Kate. Po prostu przykro mi że nie mogę mieszkać bliżej dlatego zadzwoniłam do Marka, żeby dotrzymał Ci towarzystwa zamiast mnie w ten jeden wieczór. Martwię się że się przepracujesz kochanie, wiem jaki w tej branży panuje wyścig szczurów.-kiedy matka wspomniała o mojej pracy spojrzałam na zegarek.
-Przepraszam mamo, ale właśnie śpieszę się do pracy. Muszę kończyć.
Rozłączyłam się nim matka zdążyła złożyć jakikolwiek protest.
-O proszę, kochana córeczka przypomniała sobie nagle, że ma matkę?-muszę przyznać, że mama jest szybka bo odebrała już po drugim sygnale.
-Przeprasza mamo, mam ostatnio dużo pracy i naprawdę zapomniałam, że miałam oddzwonić...-to nie było do końca kłamstwo, przecież trochę też pracowałam...
-Tak też myślałam, dlatego zadzwoniłam wczoraj do tego milutkiego sąsiada i poprosiłam go, żeby wpadł do ciebie dzisiaj wieczorem, żebyś mogła trochę odpocząć.
-Mamo! Nie potrzebuję niańki!-byłam zła. Naprawdę lubię Marka, ale sposób w jaki moja matka próbuje nas zeswatać zaczynał mnie irytować. Poza tym nie muszę chyba wspominać, że miałam ochotę spędzić ten wieczór z kim innym...
-Tu nie chodzi o to, że potrzebujesz niańki, Kate. Po prostu przykro mi że nie mogę mieszkać bliżej dlatego zadzwoniłam do Marka, żeby dotrzymał Ci towarzystwa zamiast mnie w ten jeden wieczór. Martwię się że się przepracujesz kochanie, wiem jaki w tej branży panuje wyścig szczurów.-kiedy matka wspomniała o mojej pracy spojrzałam na zegarek.
-Przepraszam mamo, ale właśnie śpieszę się do pracy. Muszę kończyć.
Rozłączyłam się nim matka zdążyła złożyć jakikolwiek protest.
***
Po kilku minutach byłam już w telewizji. Punktualnie. Postanowiłam sobie, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o ten awans. Nie będę się spóźniać, będę uczciwie pracować, tworzyć nowe pomysły... Tak miało być. Uśmiechnęłam się serdecznie do operatora mijającego mnie w drzwiach windy i wcisnęłam przycisk siódmego piętra. Na dziewiątym mieści się studio skąd teraz pewnie nadają na żywo program śniadaniowy a na dziesiątym za godzinę wejdą wiadomości. Mam nadzieję być tam gdzieś już niedługo. Winda na moje siódme jedzie wystarczająco długo, żebym zdążyłą wyciągnąć z torebki czerwoną szminkę i pociągnąć ją usta przeglądając się w idealnie wyczyszczonym lustrze zamontowanym w kabinie windy.
Kiedy weszłam do biura Matt tradycyjnie nie oderwał wzroku od monitora.
-Godzina szczerości: grasz czy pracujesz?-zapytałam go podchodząc od razu do automatu z kawą. Chłopak spojrzał na mnie a na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
-Godzina szczerości: spędzasz dzisiejszy wieczór ze mną czy może ze mną?-zmierzył mnie wzrokiem i wstał od biurka żeby po kilku sekundach znaleźć się tuż za moimi plecami.
-Nie każ mi wybierać bo wybór jest zbyt trudny -delikatnie, zważając na to, że nie dawno pomalowałam usta, upiłam łyk kawy i obróciłam się w jego stronę.Naprawdę chciałabym spędzić z nim wieczór ale moja matka umówiła mnie z Markiem o czym Mattowi oczywiście nie powiem, nie mogę też odwołać spotkania z sąsiadem bo wtedy moja mama rozpęta mi trzecią wojnę światową a tego też bym nie chciała.
-Kate, mówię serio. Zjemy dzisiaj razem kolacje?
-Przepraszam Cię ale dzisiaj naprawdę nie mogę... Umówiłam się z Jess, nie widziałyśmy się sto lat i chciałyśmy trochę poplotkować wieczorem... -mogłam być z siebie dumna. To pierwszy dzień mojego oficjalnego związku z Mattem a ja już musiałam go oszukiwać. Dzięki mamo.
-Rozumiem.-uśmiechnął się lekko i pocałował mnie delikatnie, wiedziałam że jest mu trochę przykro.
-Przepraszam. Wynagrodzę Ci to jutro, jeśli tylko będziesz miał ochotę. -spojrzałam na niego lekko przygryzając dolną wargę. Matt mocno objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Nie prowokuj mnie...- w jednej chwili podniósł mnie w górę i posadził na biurku jednocześnie nie przestając mnie całować. Jego ręce wciąż błądziły po moim ciele a ja oddawałam się jego pocałunkom.
-Matt, jesteśmy w pracy...-wyszeptałam jednym tchem między jego gorącymi pocałunkami. Ta informacja chyba jednak nie zrobiła na nim wrażenia. Wrażenie zrobił na nas obojgu dźwięk otwieranych drzwi.
-No ładnie dzieciaki...-Na szczęście głos należał do naszego kolegi z biura obok. Mimo wszystko Matt momentalnie odskoczył ode mnie i wyraźnie speszony zaczął pośpiesznie zapinać guziki swojej koszuli. Ja również natychmiast zeszłam z biurka, poprawiłam spódnicę i przeczesałam palcami włosy. Zaśmiałam się patrząc jak Matt, ze śladami mojej czerwonej szminki oraz potarganymi włosami walczy z guzikami koszuli. Niewątpliwie gdyby do biura wszedł nasz szef... nie byłoby mi tak do śmiechu. Na szczęście John jest typem faceta, któremu wszystko jest obojętne i wzruszył tylko ramionami zastając nas w tej sytuacji.
-Jak już skończycie... To Spencer dał wam robotę. Macie opracować jakąś ramówkę na weekend. Przyłóżcie się bo to dobra robota i mogą z tego być jakieś korzyści.-John położył teczkę na biurku i bez zbędnych słów wyszedł zamykając za sobą drzwi. Matt spojrzał na mnie i oboje parsknęliśmy śmiechem. Wiedziałam, że zanim zasiądę do pracy czeka mnie jeszcze posprzątanie rozlanej kawy... No i przez tę sytuację zdążyłam już całkowicie zapomnieć, że okłamałam swojego faceta a za kilka godzin zamiast z nim usiądę do kolacji z moim aseksualnym sąsiadem. Mówiłam już jak kocham swoją matkę?
___________________________________________________
Sama nie byłam pewna czy kończyć teraz czy pisać dalej ale stwierdziłam, że tyle wystarczy a o tym co wydarzy się podczas kolacji z Markiem dowiecie się już w dziesiątym rozdziale :)
Dziękuję tym, którzy potrafili po tym roku przerwy wrócić tu i czytać (proszę jeśli uważacie że jestem godna polecajcie mnie na swoich blogach\stronach)
Dawajcie znać w komentarzach jak wrażenia po rozdziale i do przeczytania wkrótce!
Kiedy weszłam do biura Matt tradycyjnie nie oderwał wzroku od monitora.
-Godzina szczerości: grasz czy pracujesz?-zapytałam go podchodząc od razu do automatu z kawą. Chłopak spojrzał na mnie a na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
-Godzina szczerości: spędzasz dzisiejszy wieczór ze mną czy może ze mną?-zmierzył mnie wzrokiem i wstał od biurka żeby po kilku sekundach znaleźć się tuż za moimi plecami.
-Nie każ mi wybierać bo wybór jest zbyt trudny -delikatnie, zważając na to, że nie dawno pomalowałam usta, upiłam łyk kawy i obróciłam się w jego stronę.Naprawdę chciałabym spędzić z nim wieczór ale moja matka umówiła mnie z Markiem o czym Mattowi oczywiście nie powiem, nie mogę też odwołać spotkania z sąsiadem bo wtedy moja mama rozpęta mi trzecią wojnę światową a tego też bym nie chciała.
-Kate, mówię serio. Zjemy dzisiaj razem kolacje?
-Przepraszam Cię ale dzisiaj naprawdę nie mogę... Umówiłam się z Jess, nie widziałyśmy się sto lat i chciałyśmy trochę poplotkować wieczorem... -mogłam być z siebie dumna. To pierwszy dzień mojego oficjalnego związku z Mattem a ja już musiałam go oszukiwać. Dzięki mamo.
-Rozumiem.-uśmiechnął się lekko i pocałował mnie delikatnie, wiedziałam że jest mu trochę przykro.
-Przepraszam. Wynagrodzę Ci to jutro, jeśli tylko będziesz miał ochotę. -spojrzałam na niego lekko przygryzając dolną wargę. Matt mocno objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Nie prowokuj mnie...- w jednej chwili podniósł mnie w górę i posadził na biurku jednocześnie nie przestając mnie całować. Jego ręce wciąż błądziły po moim ciele a ja oddawałam się jego pocałunkom.
-Matt, jesteśmy w pracy...-wyszeptałam jednym tchem między jego gorącymi pocałunkami. Ta informacja chyba jednak nie zrobiła na nim wrażenia. Wrażenie zrobił na nas obojgu dźwięk otwieranych drzwi.
-No ładnie dzieciaki...-Na szczęście głos należał do naszego kolegi z biura obok. Mimo wszystko Matt momentalnie odskoczył ode mnie i wyraźnie speszony zaczął pośpiesznie zapinać guziki swojej koszuli. Ja również natychmiast zeszłam z biurka, poprawiłam spódnicę i przeczesałam palcami włosy. Zaśmiałam się patrząc jak Matt, ze śladami mojej czerwonej szminki oraz potarganymi włosami walczy z guzikami koszuli. Niewątpliwie gdyby do biura wszedł nasz szef... nie byłoby mi tak do śmiechu. Na szczęście John jest typem faceta, któremu wszystko jest obojętne i wzruszył tylko ramionami zastając nas w tej sytuacji.
-Jak już skończycie... To Spencer dał wam robotę. Macie opracować jakąś ramówkę na weekend. Przyłóżcie się bo to dobra robota i mogą z tego być jakieś korzyści.-John położył teczkę na biurku i bez zbędnych słów wyszedł zamykając za sobą drzwi. Matt spojrzał na mnie i oboje parsknęliśmy śmiechem. Wiedziałam, że zanim zasiądę do pracy czeka mnie jeszcze posprzątanie rozlanej kawy... No i przez tę sytuację zdążyłam już całkowicie zapomnieć, że okłamałam swojego faceta a za kilka godzin zamiast z nim usiądę do kolacji z moim aseksualnym sąsiadem. Mówiłam już jak kocham swoją matkę?
___________________________________________________
Sama nie byłam pewna czy kończyć teraz czy pisać dalej ale stwierdziłam, że tyle wystarczy a o tym co wydarzy się podczas kolacji z Markiem dowiecie się już w dziesiątym rozdziale :)
Dziękuję tym, którzy potrafili po tym roku przerwy wrócić tu i czytać (proszę jeśli uważacie że jestem godna polecajcie mnie na swoich blogach\stronach)
Dawajcie znać w komentarzach jak wrażenia po rozdziale i do przeczytania wkrótce!
niedziela, 6 października 2013
8.
PRZEPRASZAM WAS ZA TO CZARNE TŁO ALE COŚ KLIKNĘŁAM I NIE UMIEM TEGO ZMIENIĆ. NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE JUŻ NORMALNY. :)
Śnieżnobiały sufit rozświetlony delikatnymi promieniami słońca. Taki widok ukazał mi się kiedy leniwie otworzyłam oczy po hmmm... wyczerpującej i długiej nocy spędzonej u Matta. Uśmiechnęłam się sama do siebie bo nie przypuszczałam, że kolacja z jego rodzicami zakończy się takimi wyznaniami z jego strony.
Śnieżnobiały sufit rozświetlony delikatnymi promieniami słońca. Taki widok ukazał mi się kiedy leniwie otworzyłam oczy po hmmm... wyczerpującej i długiej nocy spędzonej u Matta. Uśmiechnęłam się sama do siebie bo nie przypuszczałam, że kolacja z jego rodzicami zakończy się takimi wyznaniami z jego strony.
"Bądźmy wyjątkowi nie tylko dzisiaj, Kate" jego słowa zwiastujące naszą przyszłość wciąż szumiały mi w głowie. Obróciłam się na bok pełna nadziei, że jak w tanich romansidłach z kiosku ujrzę teraz twarz mojego ukochanego pogrążonego w głębokim śnie. Zdziwiłam się jednak, bo obok mnie na łóżku nie było nikogo. Wtedy też dotarło do mnie że dzisiaj jest pieprzony poniedziałek a ja o godzinie 8 rano powinnam usiąść przed firmowym pieprzonym monitorem i wymyślać jakiś pieprzony reportaż który okazałby się dla mnie przepustką do telewizji śniadaniowej. Zerwałam się z łóżka i gorączkowo zaczęłam przeszukiwać pokój w poszukiwaniu mojej komórki. 6 nieodebranych połączeń od mamy zrobiło na mnie wrażenie i jeśli odkrycie, że dziś poniedziałek nie zrobiło na mnie wrażenia to informacja na ekranie telefonu zdecydowanie mnie obudziła. Zupełnie zapomniałam, że wczoraj obiecałam do niej oddzwonić. Cóż... Pozostało mi jedynie mieć nadzieję, że nie zgłosiła mojego zaginięcia na policje bo teraz nie mogłam do niej zadzwonić. Czas był nieubłagany. Była godzina 8:15 więc przy odrobinie szczęścia uda mi się zaliczyć tylko godzinkę spóźnienia. Byłam pewna że zastanę Matta w kuchni który równie gorączkowo jak ja próbuje się ogarnąć ale tam czekała na mnie tylko kartka i klucze od mieszkania.
"Kate, zamknij mieszkanie. Widzimy się w pracy."
Wyczytałam tam lodowaty, służbowy ton. Zero czułości. I dlaczego mnie nie obudził skoro sam najwyraźniej do pracy zdążył? Przyznam, że było mi z tym dosyć dziwnie ale nie miałam za bardzo czasu się nad tym zastanawiać, za godzinę się z nim zobaczę i, o ile mój szef nie urwie mi głowy za to spóźnienie, wszystko się wyjaśni
***
Punkt 9 przekroczyłam próg budynku telewizji. Na horyzoncie cisza, Spencer pewnie siedzi u siebie i rozmyśla nad ramówką. Zdejmuję szpilki i przemykam się do windy tuż obok drzwi jego gabinetu. W środku ubieram buty i pewnym krokiem wchodzę do służbowego pokoju gdzie mój współpracownik oraz, jak mi się wydawało, facet już ciężko pracował przed komputerem. Uśmiechnęłam się bo wiem, że w gruncie rzeczy Matt gra w tę głupią internetową grę zamiast myśleć nad sukcesem stacji.
-Czemu mnie nie obudziłeś? -podeszłam do niego od tyłu i położyłam dłonie na jego barkach. Na ekranie komputera ukazał się w tym samym czasie napis "Game Over".
-Budziłem Cię trzy razy. Spencera tu jeszcze nie było więc nikt nie zauważył twojego spóźnienia. -chłopak wstał lekko mnie przy tym odsuwając i udał się w kierunku automatu z kawą, który nasz szef postawił nam dla podniesienia naszej efektywności. Muszę przyznać, że jego ton rzeczywiście był dosyć oschły.
-Coś się stało?
-Dlaczego miałoby się coś stać?-zapytał nie odwracając nawet wzroku od kawy.
-Matt.. -podeszłam do niego-Wczoraj było coś nie tak?-wydawało mi się, że był zadowolony ale wolałam się upewnić. Odwrócił się w moją stronę i westchną głęboko.
-Kate, jesteśmy w pracy. Jeśli chodzi o wczoraj... Byłaś świetna, jak zawsze. A teraz przepraszam ale praca czeka.-wyminął mnie i usiadł przy swoim biurku. Wszystko się we mnie zagotowało. Wczoraj deklarował mi chęć stworzenia normalnej relacji a dzisiaj...
-Matt proszę cię... Powiedz mi o co ci chodzi! Nie wierzę, że nagle tak bardzo zaczęła interesować cię ta cholerna praca!
-Praca, praca, praca... Cieszę się że właśnie o niej rozmawiacie-do biura wszedł uśmiechnięty Spencer. Nie mógł wybrać sobie lepszego momentu. - Matthew, mógłbyś zrobić dokument o tych rajdowcach, którzy ścigają się na terenie byłego lotniska za miastem? Napisałeś ciekawy szkic tego reportażu i myślę, że warto dać temu szanse.
-Pewnie panie Spencer. Już się zbieram.-Matt zebrał się z miejsca i nawet na mnie nie patrząc wyszedł z pomieszczenia.
-Kate, jeśli chodzi o ciebie, nie dałaś mi dzisiaj żadnej propozycji...-Szef spojrzał na mnie a na jego twarz wstąpiła troska-wszystko w porządku?
-Niekoniecznie panie Spencer.
-Słabo wyglądasz, weź sobie może dzień wolny? Nie potrące ci tego z urlopu.
-Czemu mnie nie obudziłeś? -podeszłam do niego od tyłu i położyłam dłonie na jego barkach. Na ekranie komputera ukazał się w tym samym czasie napis "Game Over".
-Budziłem Cię trzy razy. Spencera tu jeszcze nie było więc nikt nie zauważył twojego spóźnienia. -chłopak wstał lekko mnie przy tym odsuwając i udał się w kierunku automatu z kawą, który nasz szef postawił nam dla podniesienia naszej efektywności. Muszę przyznać, że jego ton rzeczywiście był dosyć oschły.
-Coś się stało?
-Dlaczego miałoby się coś stać?-zapytał nie odwracając nawet wzroku od kawy.
-Matt.. -podeszłam do niego-Wczoraj było coś nie tak?-wydawało mi się, że był zadowolony ale wolałam się upewnić. Odwrócił się w moją stronę i westchną głęboko.
-Kate, jesteśmy w pracy. Jeśli chodzi o wczoraj... Byłaś świetna, jak zawsze. A teraz przepraszam ale praca czeka.-wyminął mnie i usiadł przy swoim biurku. Wszystko się we mnie zagotowało. Wczoraj deklarował mi chęć stworzenia normalnej relacji a dzisiaj...
-Matt proszę cię... Powiedz mi o co ci chodzi! Nie wierzę, że nagle tak bardzo zaczęła interesować cię ta cholerna praca!
-Praca, praca, praca... Cieszę się że właśnie o niej rozmawiacie-do biura wszedł uśmiechnięty Spencer. Nie mógł wybrać sobie lepszego momentu. - Matthew, mógłbyś zrobić dokument o tych rajdowcach, którzy ścigają się na terenie byłego lotniska za miastem? Napisałeś ciekawy szkic tego reportażu i myślę, że warto dać temu szanse.
-Pewnie panie Spencer. Już się zbieram.-Matt zebrał się z miejsca i nawet na mnie nie patrząc wyszedł z pomieszczenia.
-Kate, jeśli chodzi o ciebie, nie dałaś mi dzisiaj żadnej propozycji...-Szef spojrzał na mnie a na jego twarz wstąpiła troska-wszystko w porządku?
-Niekoniecznie panie Spencer.
-Słabo wyglądasz, weź sobie może dzień wolny? Nie potrące ci tego z urlopu.
***
Siedziałam w salonie zasypana chusteczkami. Płakałam przez faceta. Który nawet chyba nie był moim facetem. Spencer dał mi dzień wolny a ja spędzam go na wylewaniu łez. Dzwonek do drzwi. Niechętnie idę otworzyć i w tym samym momencie przypominam sobie, że nadal nie oddzwoniłam do mamy. Miałam tylko nadzieję, że to nie ona.
Otworzyłam drzwi za którymi stał Matt. Uniosłam brew widząc go w progu mojego mieszkania.
-Kate, masz moje klucze prawda?
-Tak zaraz Ci je oddam. Wejdź. -nie czekając na jego odpowiedź weszłam w głąb mieszkania i zaczęłam przeszukiwać torebkę. Wtedy poczułam jak jego silne dłonie obejmują mnie w pasie. Momentalnie się wyprostowałam.
-Matt, co ty robisz...
-Przepraszam Cię Kate. Odgarnął moje włosy na jedną stronę ramienia i pocałował mnie w szyję. Przymknęłam oczy oddając się temu pocałunkowi.-To wszystko spadło na mnie... Nagle. Wiem, że nie potraktowałem Cię dzisiaj rano zbyt dobrze ale w mojej głowie dzieją się teraz różne rzeczy...-obróciłam się przodem do niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. Wydawało mi się, że mówi szczerze.
-Proszę. To twoje klucze. Teraz w mojej głowie dzieją się różne rzeczy. Przepraszam. -Wyswobodziłam się z jego uścisku i podeszłam do okna. Nie chciałam go stracić ale nie chciałam też, żeby traktował mnie jak zabawkę.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Nie wiem. Nie wiem Matt ja naprawdę nie wiem jak ja mam rozgryźć twój tok rozumowania, ja nie wiem w jakich kategoriach ty...-Nie dokończyłam, bo chłopak zamknął mi usta pocałunkiem. Wszystkie moje lęki i niepewności odeszły wraz z kolejnymi jego pocałunkami. Zaczarował mnie.
____________________________________
PO ROKU PRZERWY postanowiłam, że chcę skończyć tę historie :D Mam nadzieję, że tak długi czas nie przekreśli wszystkiego i reanimacja tego bloga okaże się udana. PISZCIE do mnie w komentarzach, co sądzicie o zachowaniu Matta i co powinna zrobić Kate! Zaufać mu po raz kolejny? Czy nie dać się tak traktować? :D
Otworzyłam drzwi za którymi stał Matt. Uniosłam brew widząc go w progu mojego mieszkania.
-Kate, masz moje klucze prawda?
-Tak zaraz Ci je oddam. Wejdź. -nie czekając na jego odpowiedź weszłam w głąb mieszkania i zaczęłam przeszukiwać torebkę. Wtedy poczułam jak jego silne dłonie obejmują mnie w pasie. Momentalnie się wyprostowałam.
-Matt, co ty robisz...
-Przepraszam Cię Kate. Odgarnął moje włosy na jedną stronę ramienia i pocałował mnie w szyję. Przymknęłam oczy oddając się temu pocałunkowi.-To wszystko spadło na mnie... Nagle. Wiem, że nie potraktowałem Cię dzisiaj rano zbyt dobrze ale w mojej głowie dzieją się teraz różne rzeczy...-obróciłam się przodem do niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. Wydawało mi się, że mówi szczerze.
-Proszę. To twoje klucze. Teraz w mojej głowie dzieją się różne rzeczy. Przepraszam. -Wyswobodziłam się z jego uścisku i podeszłam do okna. Nie chciałam go stracić ale nie chciałam też, żeby traktował mnie jak zabawkę.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Nie wiem. Nie wiem Matt ja naprawdę nie wiem jak ja mam rozgryźć twój tok rozumowania, ja nie wiem w jakich kategoriach ty...-Nie dokończyłam, bo chłopak zamknął mi usta pocałunkiem. Wszystkie moje lęki i niepewności odeszły wraz z kolejnymi jego pocałunkami. Zaczarował mnie.
____________________________________
PO ROKU PRZERWY postanowiłam, że chcę skończyć tę historie :D Mam nadzieję, że tak długi czas nie przekreśli wszystkiego i reanimacja tego bloga okaże się udana. PISZCIE do mnie w komentarzach, co sądzicie o zachowaniu Matta i co powinna zrobić Kate! Zaufać mu po raz kolejny? Czy nie dać się tak traktować? :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)