-O proszę, kochana córeczka przypomniała sobie nagle, że ma matkę?-muszę przyznać, że mama jest szybka bo odebrała już po drugim sygnale.
-Przeprasza mamo, mam ostatnio dużo pracy i naprawdę zapomniałam, że miałam oddzwonić...-to nie było do końca kłamstwo, przecież trochę też pracowałam...
-Tak też myślałam, dlatego zadzwoniłam wczoraj do tego milutkiego sąsiada i poprosiłam go, żeby wpadł do ciebie dzisiaj wieczorem, żebyś mogła trochę odpocząć.
-Mamo! Nie potrzebuję niańki!-byłam zła. Naprawdę lubię Marka, ale sposób w jaki moja matka próbuje nas zeswatać zaczynał mnie irytować. Poza tym nie muszę chyba wspominać, że miałam ochotę spędzić ten wieczór z kim innym...
-Tu nie chodzi o to, że potrzebujesz niańki, Kate. Po prostu przykro mi że nie mogę mieszkać bliżej dlatego zadzwoniłam do Marka, żeby dotrzymał Ci towarzystwa zamiast mnie w ten jeden wieczór. Martwię się że się przepracujesz kochanie, wiem jaki w tej branży panuje wyścig szczurów.-kiedy matka wspomniała o mojej pracy spojrzałam na zegarek.
-Przepraszam mamo, ale właśnie śpieszę się do pracy. Muszę kończyć.
Rozłączyłam się nim matka zdążyła złożyć jakikolwiek protest.
***
Po kilku minutach byłam już w telewizji. Punktualnie. Postanowiłam sobie, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o ten awans. Nie będę się spóźniać, będę uczciwie pracować, tworzyć nowe pomysły... Tak miało być. Uśmiechnęłam się serdecznie do operatora mijającego mnie w drzwiach windy i wcisnęłam przycisk siódmego piętra. Na dziewiątym mieści się studio skąd teraz pewnie nadają na żywo program śniadaniowy a na dziesiątym za godzinę wejdą wiadomości. Mam nadzieję być tam gdzieś już niedługo. Winda na moje siódme jedzie wystarczająco długo, żebym zdążyłą wyciągnąć z torebki czerwoną szminkę i pociągnąć ją usta przeglądając się w idealnie wyczyszczonym lustrze zamontowanym w kabinie windy.
Kiedy weszłam do biura Matt tradycyjnie nie oderwał wzroku od monitora.
-Godzina szczerości: grasz czy pracujesz?-zapytałam go podchodząc od razu do automatu z kawą. Chłopak spojrzał na mnie a na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
-Godzina szczerości: spędzasz dzisiejszy wieczór ze mną czy może ze mną?-zmierzył mnie wzrokiem i wstał od biurka żeby po kilku sekundach znaleźć się tuż za moimi plecami.
-Nie każ mi wybierać bo wybór jest zbyt trudny -delikatnie, zważając na to, że nie dawno pomalowałam usta, upiłam łyk kawy i obróciłam się w jego stronę.Naprawdę chciałabym spędzić z nim wieczór ale moja matka umówiła mnie z Markiem o czym Mattowi oczywiście nie powiem, nie mogę też odwołać spotkania z sąsiadem bo wtedy moja mama rozpęta mi trzecią wojnę światową a tego też bym nie chciała.
-Kate, mówię serio. Zjemy dzisiaj razem kolacje?
-Przepraszam Cię ale dzisiaj naprawdę nie mogę... Umówiłam się z Jess, nie widziałyśmy się sto lat i chciałyśmy trochę poplotkować wieczorem... -mogłam być z siebie dumna. To pierwszy dzień mojego oficjalnego związku z Mattem a ja już musiałam go oszukiwać. Dzięki mamo.
-Rozumiem.-uśmiechnął się lekko i pocałował mnie delikatnie, wiedziałam że jest mu trochę przykro.
-Przepraszam. Wynagrodzę Ci to jutro, jeśli tylko będziesz miał ochotę. -spojrzałam na niego lekko przygryzając dolną wargę. Matt mocno objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Nie prowokuj mnie...- w jednej chwili podniósł mnie w górę i posadził na biurku jednocześnie nie przestając mnie całować. Jego ręce wciąż błądziły po moim ciele a ja oddawałam się jego pocałunkom.
-Matt, jesteśmy w pracy...-wyszeptałam jednym tchem między jego gorącymi pocałunkami. Ta informacja chyba jednak nie zrobiła na nim wrażenia. Wrażenie zrobił na nas obojgu dźwięk otwieranych drzwi.
-No ładnie dzieciaki...-Na szczęście głos należał do naszego kolegi z biura obok. Mimo wszystko Matt momentalnie odskoczył ode mnie i wyraźnie speszony zaczął pośpiesznie zapinać guziki swojej koszuli. Ja również natychmiast zeszłam z biurka, poprawiłam spódnicę i przeczesałam palcami włosy. Zaśmiałam się patrząc jak Matt, ze śladami mojej czerwonej szminki oraz potarganymi włosami walczy z guzikami koszuli. Niewątpliwie gdyby do biura wszedł nasz szef... nie byłoby mi tak do śmiechu. Na szczęście John jest typem faceta, któremu wszystko jest obojętne i wzruszył tylko ramionami zastając nas w tej sytuacji.
-Jak już skończycie... To Spencer dał wam robotę. Macie opracować jakąś ramówkę na weekend. Przyłóżcie się bo to dobra robota i mogą z tego być jakieś korzyści.-John położył teczkę na biurku i bez zbędnych słów wyszedł zamykając za sobą drzwi. Matt spojrzał na mnie i oboje parsknęliśmy śmiechem. Wiedziałam, że zanim zasiądę do pracy czeka mnie jeszcze posprzątanie rozlanej kawy... No i przez tę sytuację zdążyłam już całkowicie zapomnieć, że okłamałam swojego faceta a za kilka godzin zamiast z nim usiądę do kolacji z moim aseksualnym sąsiadem. Mówiłam już jak kocham swoją matkę?
___________________________________________________
Sama nie byłam pewna czy kończyć teraz czy pisać dalej ale stwierdziłam, że tyle wystarczy a o tym co wydarzy się podczas kolacji z Markiem dowiecie się już w dziesiątym rozdziale :)
Dziękuję tym, którzy potrafili po tym roku przerwy wrócić tu i czytać (proszę jeśli uważacie że jestem godna polecajcie mnie na swoich blogach\stronach)
Dawajcie znać w komentarzach jak wrażenia po rozdziale i do przeczytania wkrótce!
Kiedy weszłam do biura Matt tradycyjnie nie oderwał wzroku od monitora.
-Godzina szczerości: grasz czy pracujesz?-zapytałam go podchodząc od razu do automatu z kawą. Chłopak spojrzał na mnie a na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
-Godzina szczerości: spędzasz dzisiejszy wieczór ze mną czy może ze mną?-zmierzył mnie wzrokiem i wstał od biurka żeby po kilku sekundach znaleźć się tuż za moimi plecami.
-Nie każ mi wybierać bo wybór jest zbyt trudny -delikatnie, zważając na to, że nie dawno pomalowałam usta, upiłam łyk kawy i obróciłam się w jego stronę.Naprawdę chciałabym spędzić z nim wieczór ale moja matka umówiła mnie z Markiem o czym Mattowi oczywiście nie powiem, nie mogę też odwołać spotkania z sąsiadem bo wtedy moja mama rozpęta mi trzecią wojnę światową a tego też bym nie chciała.
-Kate, mówię serio. Zjemy dzisiaj razem kolacje?
-Przepraszam Cię ale dzisiaj naprawdę nie mogę... Umówiłam się z Jess, nie widziałyśmy się sto lat i chciałyśmy trochę poplotkować wieczorem... -mogłam być z siebie dumna. To pierwszy dzień mojego oficjalnego związku z Mattem a ja już musiałam go oszukiwać. Dzięki mamo.
-Rozumiem.-uśmiechnął się lekko i pocałował mnie delikatnie, wiedziałam że jest mu trochę przykro.
-Przepraszam. Wynagrodzę Ci to jutro, jeśli tylko będziesz miał ochotę. -spojrzałam na niego lekko przygryzając dolną wargę. Matt mocno objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Nie prowokuj mnie...- w jednej chwili podniósł mnie w górę i posadził na biurku jednocześnie nie przestając mnie całować. Jego ręce wciąż błądziły po moim ciele a ja oddawałam się jego pocałunkom.
-Matt, jesteśmy w pracy...-wyszeptałam jednym tchem między jego gorącymi pocałunkami. Ta informacja chyba jednak nie zrobiła na nim wrażenia. Wrażenie zrobił na nas obojgu dźwięk otwieranych drzwi.
-No ładnie dzieciaki...-Na szczęście głos należał do naszego kolegi z biura obok. Mimo wszystko Matt momentalnie odskoczył ode mnie i wyraźnie speszony zaczął pośpiesznie zapinać guziki swojej koszuli. Ja również natychmiast zeszłam z biurka, poprawiłam spódnicę i przeczesałam palcami włosy. Zaśmiałam się patrząc jak Matt, ze śladami mojej czerwonej szminki oraz potarganymi włosami walczy z guzikami koszuli. Niewątpliwie gdyby do biura wszedł nasz szef... nie byłoby mi tak do śmiechu. Na szczęście John jest typem faceta, któremu wszystko jest obojętne i wzruszył tylko ramionami zastając nas w tej sytuacji.
-Jak już skończycie... To Spencer dał wam robotę. Macie opracować jakąś ramówkę na weekend. Przyłóżcie się bo to dobra robota i mogą z tego być jakieś korzyści.-John położył teczkę na biurku i bez zbędnych słów wyszedł zamykając za sobą drzwi. Matt spojrzał na mnie i oboje parsknęliśmy śmiechem. Wiedziałam, że zanim zasiądę do pracy czeka mnie jeszcze posprzątanie rozlanej kawy... No i przez tę sytuację zdążyłam już całkowicie zapomnieć, że okłamałam swojego faceta a za kilka godzin zamiast z nim usiądę do kolacji z moim aseksualnym sąsiadem. Mówiłam już jak kocham swoją matkę?
___________________________________________________
Sama nie byłam pewna czy kończyć teraz czy pisać dalej ale stwierdziłam, że tyle wystarczy a o tym co wydarzy się podczas kolacji z Markiem dowiecie się już w dziesiątym rozdziale :)
Dziękuję tym, którzy potrafili po tym roku przerwy wrócić tu i czytać (proszę jeśli uważacie że jestem godna polecajcie mnie na swoich blogach\stronach)
Dawajcie znać w komentarzach jak wrażenia po rozdziale i do przeczytania wkrótce!
Gisvavsisbsjaj agabs znow kochaaaammmm!! Ona jest z nim :o ciekawe co bd dalej, a co do polecania to polecam na tt juz a jak napisze rozdzial to od razu pod notka zaprosze :) czekam na nn :) koooooochaaaam cie za ten rozdzial xoxo :) medicatus_hope
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że będą jakieś kłopoty po tej kolacji. Czemu nie mogła mu powiedzieć, albo nie mogli zjeść we trójkę. Uwielbiam takie kobiety "bojące" się matki i nieumiejące się im przeciwstawić. Przecież jest dorosła, niezależna, samodzielna i ma SWOJEGO faceta, więc czemu mamusia nie może o tym wiedzieć i dać jej spokój ze swataniem z kimkolwiek. Czekam na nn. Pozdrawiam M&M
OdpowiedzUsuń