czwartek, 10 października 2013

9.

Wczorajszego wieczora wyjaśniliśmy sobie z Mattem chyba wszystko, co nas do tej pory w jakikolwiek sposób frustrowało w naszych relacjach. Rozmawialiśmy długo i szczerze. Chyba po raz pierwszy w życiu poczułam się tak dorosła, naprawdę nigdy wcześniej nie miałam okazji prowadzić takich rozmów. No, może poza tą rekrutacyjną, dzięki której dostałam pracę w telewizji. Chociaż siedzę tam już pół roku moja twarz nadal nie jest znana, a jeśli ktokolwiek ją kojarzy to jedynie z marnym reportażem o zanieczyszczeniach rzek lub sprawą protestujących feministek. Tymczasem mi marzyła się wielka kariera, program śniadaniowy oraz zaproszenie do jakiegoś tanecznego show tylko dlatego, żeby moje nazwisko podniosło im oglądalność. Przypomniałam sobie jak jakiś czas temu Kevin opowiadał i o planach mojego szefa. Koleżanka odeszła na macierzyńskie więc szykował się awans. Ciekawe czy Spencer jeszcze o mnie pamięta. Spojrzałam na zegarek i powoli zwlekłam się z łóżka. Wyjątkowo obudziłam się przed budzikiem więc miałam czas na takie rozmyślenia. Matt po naszej rozmowie wrócił wczoraj do domu, podobno miał jeszcze coś do załatwienia rano w drodze do pracy i musiał zabrać z domu jakieś dokumenty... Zaparzyłam sobie kawę i rozejrzałam się dookoła. Bałagan w mojej głowie zaczynał się powoli układać więc teraz chyba pora na posprzątanie tego, który wytworzył się w moim mieszkaniu... Na samą myśl o sprzątaniu przeszły mnie ciarki, nienawidziłam tego typu prac. Zawsze zajmowała się tym moja mama... właśnie. Kolejny dzień zwlekam z oddzwonieniem do niej. Spoglądam na zegarek i stwierdzam że mogę sobie pozwolić na krótką rozmowę. Wybieram numer i czekam aż odezwie się znajomy głos.
-O proszę, kochana córeczka przypomniała sobie nagle, że ma matkę?-muszę przyznać, że mama jest szybka bo odebrała już po drugim sygnale.
-Przeprasza mamo, mam ostatnio dużo pracy i naprawdę zapomniałam, że miałam oddzwonić...-to nie było do końca kłamstwo, przecież trochę też pracowałam...
-Tak też myślałam, dlatego zadzwoniłam wczoraj do tego milutkiego sąsiada i poprosiłam go, żeby wpadł do ciebie dzisiaj wieczorem, żebyś mogła trochę odpocząć.
-Mamo! Nie potrzebuję niańki!-byłam zła. Naprawdę lubię Marka, ale sposób w jaki moja matka próbuje nas zeswatać zaczynał mnie irytować. Poza tym nie muszę chyba wspominać, że miałam ochotę spędzić ten wieczór z kim innym...
-Tu nie chodzi o to, że potrzebujesz niańki, Kate. Po prostu przykro mi że nie mogę mieszkać bliżej dlatego zadzwoniłam do Marka, żeby dotrzymał Ci towarzystwa zamiast mnie w ten jeden wieczór. Martwię się że się przepracujesz kochanie, wiem jaki w tej branży panuje wyścig szczurów.-kiedy matka wspomniała o mojej pracy spojrzałam na zegarek.
-Przepraszam mamo, ale właśnie śpieszę się do pracy. Muszę kończyć.
Rozłączyłam się nim matka zdążyła złożyć jakikolwiek protest.

***

Po kilku minutach byłam już w telewizji. Punktualnie. Postanowiłam sobie, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o ten awans. Nie będę się spóźniać, będę uczciwie pracować, tworzyć nowe pomysły... Tak miało być. Uśmiechnęłam się serdecznie do operatora mijającego mnie w drzwiach windy i wcisnęłam przycisk siódmego piętra. Na dziewiątym mieści się studio skąd teraz pewnie nadają na żywo program śniadaniowy a na dziesiątym za godzinę wejdą wiadomości. Mam nadzieję być tam gdzieś już niedługo. Winda na moje siódme jedzie wystarczająco długo, żebym zdążyłą wyciągnąć z torebki czerwoną szminkę i pociągnąć ją usta przeglądając się w idealnie wyczyszczonym lustrze zamontowanym w kabinie windy.
Kiedy weszłam do biura Matt tradycyjnie nie oderwał wzroku od monitora.
-Godzina szczerości: grasz czy pracujesz?-zapytałam go podchodząc od razu do automatu z kawą. Chłopak spojrzał na mnie a na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
-Godzina szczerości: spędzasz dzisiejszy wieczór ze mną czy może ze mną?-zmierzył mnie wzrokiem i wstał od biurka żeby po kilku sekundach znaleźć się tuż za moimi plecami.
-Nie każ mi wybierać bo wybór jest zbyt trudny -delikatnie, zważając na to, że nie dawno pomalowałam usta, upiłam łyk kawy i obróciłam się w jego stronę.Naprawdę chciałabym spędzić z nim wieczór ale moja matka umówiła mnie z Markiem o czym Mattowi oczywiście nie powiem, nie mogę też odwołać spotkania z sąsiadem bo wtedy moja mama rozpęta mi trzecią wojnę światową a tego też bym nie chciała.
-Kate, mówię serio. Zjemy dzisiaj razem kolacje?
-Przepraszam Cię ale dzisiaj naprawdę nie mogę... Umówiłam się z Jess, nie widziałyśmy się sto lat i chciałyśmy trochę poplotkować wieczorem... -mogłam być z siebie dumna. To pierwszy dzień mojego oficjalnego związku z Mattem a ja już musiałam go oszukiwać. Dzięki mamo.
-Rozumiem.-uśmiechnął się lekko i pocałował mnie delikatnie, wiedziałam że jest mu trochę przykro.
-Przepraszam. Wynagrodzę Ci to jutro, jeśli tylko będziesz miał ochotę. -spojrzałam na niego lekko przygryzając dolną wargę. Matt mocno objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Nie prowokuj mnie...- w jednej chwili podniósł mnie w górę i posadził na biurku jednocześnie nie przestając mnie całować. Jego ręce wciąż błądziły po moim ciele a ja oddawałam się jego pocałunkom.
-Matt, jesteśmy w pracy...-wyszeptałam jednym tchem między jego gorącymi pocałunkami. Ta informacja chyba jednak nie zrobiła na nim wrażenia. Wrażenie zrobił na nas obojgu dźwięk otwieranych drzwi.
-No ładnie dzieciaki...-Na szczęście głos należał do naszego kolegi z biura obok. Mimo wszystko Matt momentalnie odskoczył ode mnie i wyraźnie speszony zaczął pośpiesznie zapinać guziki swojej koszuli. Ja również natychmiast zeszłam z biurka, poprawiłam spódnicę i przeczesałam palcami włosy. Zaśmiałam się patrząc jak Matt, ze śladami mojej czerwonej szminki oraz potarganymi włosami walczy z guzikami koszuli. Niewątpliwie gdyby do biura wszedł nasz szef... nie byłoby mi tak do śmiechu. Na szczęście John jest typem faceta, któremu wszystko jest obojętne i wzruszył tylko ramionami zastając nas w tej sytuacji.
-Jak już skończycie... To Spencer dał wam robotę. Macie opracować jakąś ramówkę na weekend. Przyłóżcie się bo to dobra robota i mogą z tego być jakieś korzyści.-John położył teczkę na biurku i bez zbędnych słów wyszedł zamykając za sobą drzwi. Matt spojrzał na mnie i oboje parsknęliśmy śmiechem. Wiedziałam, że zanim zasiądę do pracy czeka mnie jeszcze posprzątanie rozlanej kawy... No i przez tę sytuację zdążyłam już całkowicie zapomnieć, że okłamałam swojego faceta a za kilka godzin zamiast z nim usiądę do kolacji z moim aseksualnym sąsiadem. Mówiłam już jak kocham swoją matkę?

___________________________________________________
Sama nie byłam pewna czy kończyć teraz czy pisać dalej ale stwierdziłam, że tyle wystarczy a o tym co wydarzy się podczas kolacji z Markiem dowiecie się już w dziesiątym rozdziale :)
Dziękuję tym, którzy potrafili po tym roku przerwy wrócić tu i czytać (proszę jeśli uważacie że jestem godna polecajcie mnie na swoich blogach\stronach)
 Dawajcie znać w komentarzach jak wrażenia po rozdziale i do przeczytania wkrótce!


2 komentarze:

  1. Gisvavsisbsjaj agabs znow kochaaaammmm!! Ona jest z nim :o ciekawe co bd dalej, a co do polecania to polecam na tt juz a jak napisze rozdzial to od razu pod notka zaprosze :) czekam na nn :) koooooochaaaam cie za ten rozdzial xoxo :) medicatus_hope

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi się wydaje, że będą jakieś kłopoty po tej kolacji. Czemu nie mogła mu powiedzieć, albo nie mogli zjeść we trójkę. Uwielbiam takie kobiety "bojące" się matki i nieumiejące się im przeciwstawić. Przecież jest dorosła, niezależna, samodzielna i ma SWOJEGO faceta, więc czemu mamusia nie może o tym wiedzieć i dać jej spokój ze swataniem z kimkolwiek. Czekam na nn. Pozdrawiam M&M

    OdpowiedzUsuń